29 listopada 2013

Rozdanie - WYNIKI!

Witam wszystkie zainteresowane tym postem dziewczyny! ;) Dzisiaj w związku z tym, że mam sporo planów, a wieczorem szkołę rodzenia (i nie chciałabym przesuwać wyników do soboty) podsumowuję rozdanie i ogłaszam wyniki. :)

W rozdaniu udział wzięły (kolejność przypadkowa): Magdalena, Szafomania/Dogomania, Dagmara Gryksa, Anna, Rozito, Asja, Makola, Kamila S., Zapracowana Mama, Tryb loading czyli jestem w ciąży, Retromoderna i Malinowelove. 

Losowanie jak widzicie poniżej, było baaaardzo klasyczne ;P żadnych internetowych maszyn losujących, tylko i wyłącznie moja ręka. ;)

oto wszystkie uczestniczki rozdania
 

 słoiczek z przygotowanymi nickami...

losujemy...

a oto zwyciężczyni rozdania!


Zapracowana Mama z bloga: zapracowanamamaijejswiat.blogspot.com
Serdecznie Ci gratuluję i proszę o kontakt oraz Twój adres do wysyłki wygranej - na mojego maila.
Raz jeszcze gratulacje i dziękuję wszystkim dziewczynom za wzięcie udziału w rozdaniu. 
Mam nadzieję, że w najbliższym czasie pojawi się kolejne. ;)

24 listopada 2013

Kartka z kalendarza... 24.11.2013 r.

Dziś Tatuś Gabrysi poleciał daleko za Ocean. Pogoda w San Francisco nawet, nawet... ale opalić to się już raczej nie opali. ;) Gdyby nie Dwupak mój najcudowniejszy, frunęłabym teraz razem z Mężem, ale loty 16 godzinne nie są dla takich jak My teraz. Troszkę żal... a co najważniejsze będę na pewno tęsknić... już tęsknie, musimy uzbroić się w cierpliwość przez te 8 dni, planów mamy dużo, więc niech czas goni.

Coraz częściej dopada mnie myśl, że już tak niewiele nam zostało... z jednej strony chciałabym już być po i mieć Maleńką w swoich ramionach, ale z drugiej strony gdy tak cudnie obraca się wokół własnej osi w moim brzuchu, kopie tak że aż podskakuję i główką zgniata mi pęcherz ;) wiem już... że będę za tym tęsknić i za brzuszkiem również. :)

Ostatnio zaczęłam mieć problemy ze snem, jeszcze nigdy wcześniej mi takie nie towarzyszyły. Często wstaję do toalety w nocy, Mała ostatnio bardzo aktywizuje się w nocy, robi się coraz bardziej niewygodnie. Mimo, że staram się spać na lewym boku, często budzę się na prawym, niekiedy nawet na wznak. W nocy zaczyna mnie boleć biodro na którym leżę, miednica... i to pewnie dlatego.

Poza tym działamy, dużo planujemy, załatwiamy, jeździmy autem, nadal chodzimy na basen, na szkołę rodzenia, szykujemy się na cotygodniową jogę i spotykamy się z rodzinką i znajomymi. Myślę, że pierwsze tygodnie z Gabryśką będą skierowane właśnie dla niej i dla naszej dwójki, także póki możemy i mamy siły, nie dajemy się jesiennej chandrze i bólom kręgosłupa.

Powoli też przestaje mnie "widać", a na pierwszy plan wychodzi Gabiuszka i to ona skupia na sobie całą uwagę innych osób. Co zresztą widać poniżej. ;)))





Dziewczyny zapraszam Was serdecznie do poprzedniej notki i do wzięcia udziału w rozdaniu - 
do zgarnięcia koszula nocna do karmienia i próbki (mini) kosmetyków.
Zapraszam! 

22 listopada 2013

ROZDANIE!

Dziewczyny piszę na szybko, w chyba dość miłej sprawie. :) Proponuję Wam pierwsze rozdanie na moim blogu, skierowane dla wszystkich przyszłych mam i mam karmiących. ;)
W trakcie zakupów wyprawkowych dla mnie i Dzidziulinki hurtowo kupiłam sobie trzy koszulki nocne do karmienia (przy okazji ciążowe). W międzyczasie przybyły mi inne, więc chętnie podzielę się jedną nową koszulą. Wysyłam ją w fabrycznym opakowaniu, z metkami.
Rozmiar z metki to standardowe S/M, skład materiału to 95% bawełna i 5 % elastan
dokładne wymiary: 
biust - 2 razy: 41-50cm
szerokość pod biustem: 40cm
długość: 90cm
długość rękawa: 14 cm
szerokość rękawa- 15 cm 
Dokładnie wygląda ona tak ;)


Zasady rozdania są bardzo proste, wystarczy być obserwatorem mojego bloga, wrzucić krótką informację o rozdaniu w swoim najbliższym poście - dodając w nim również link do mojego bloga oraz napisać w komentarzu poniżej, że jest się zainteresowanym koszulką. ;)
Rozdanie trwa do przyszłego piątku (tj. 29.11) czyli przez tydzień, na koniec zrobię losowanie i w piątek wieczorem umieszczę wpis ze zwycięzcą, którego będę prosiła o adres dostawy. ;) 
Dołączę również kilka próbek i mini kosmetyków, być może przydadzą się do wyprawki szpitalnej. :)

Mam nadzieję, że pomysł Wam się podoba i będą jakieś chętne na koszulkę. ;)

Gadzety, urzadzenia i inne umilacze - przydatne podczas ciazy

Takowy post miał się pojawić już jakieś... 2 miesiące temu, ale jak wspominałam wcześniej mam spore "tyły" z dodawaniem wpisów...mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić.
Dzisiejszy post dotyczy urządzeń, gadżetów i innych umilaczy, które bardzo przysłużyły mi się i nadal pomagają mi podczas ciąży. Wszystkie umówione poniżej rzeczy użytkuję regularnie i w znacznym stopniu przyczyniają się one teraz do poprawy komfortu mojego funkcjonowania. ;)

No 1. Angel Sounds - czyli detektor tętna płodu, który zakupiłam będąc jakoś w 18 lub 19 tygodniu ciąży. Pomimo stresu ze strony mojego męża (że np. nie uda mi się znaleźć serduszka Małej i zacznę panikować), od pierwszego użycia aż do teraz - nie ma z tym najmniejszego problemu. Nie nadużywam go również w stosowaniu. Do ok 22-24 tygodnia ciąży stosowałam go częściej, bo rzadziej czułam ruchy Gabryśki. Teraz kilka, a czasem kilkanaście razy dziennie raczy mnie kopniaczkami, obrotami itp. więc słucham sobie tak raz w tygodniu dla ukojenia nerwów. ;) Odgłos bicia serca Malucha można również nagrać, a także własne bicie serca i potem puścić Maluchowi gdy pojawi się już po drugiej stronie brzuszka. ;) Dla mnie urządzenie genialne i nieodzowne, uchroniło mnie wielokrotnie podczas dni "ciszy" naszej Kruszynki, od niepotrzebnego stresu i panikowania. Jednym słowem POLECAM!


No 2. Be Safe - adapter do pasów, który kupił mi mąż gdy wkraczałam w 6 miesiąc ciąży. Jestem uzależniona od prowadzenia auta, nie wyobrażam sobie już nie posiadać prawa jazdy. Zakupy w centrum handlowym, wycieczki poza miasto, jeżdżenie po lekarzach, na badania, czy przemieszczanie się w ciągu dnia z naszego mieszkania do rodziców, do teściów, do znajomych - realizowanie tych spraw w ciągu dnia i popołudniami byłoby znacznie utrudnione, a niekiedy nawet niemożliwe gdyby nie auto. Poza tym lubię być niezależna i ogarniać jak najwięcej rzeczy bez pomocy osób trzecich. Tak więc pomimo naszej "umowy" z mężem, że po 5 miesiącu ciąży przesiadam się tylko na fotel pasażera, stało się to średnio wykonalne, bo z połową spraw musiałabym czekać, aż skończy on pracę i wróci wieczorem do domu. Be Safe to rekomendowany i przebadany adapter, który w razie stłuczki/wypadku utrzymuje dolną część pasów na naszej miednicy, przez co uniemożliwia przesunięcie się pasów wyżej na brzuch i ucisk brzucha. Gdy mój brzuszek stał się już zauważalny, stresowałam się podczas prowadzenia auta, a obowiązek zapinania pasów również dotyczy kobiet w ciąży. Gadżet ten dał mi poczucie dużo większego bezpieczeństwa i komfortu. Uważam, że naprawdę opłaca się go nabyć i użytkować, jeśli sporo czasu spędza się w aucie, czy to za kierownicą czy na miejscu pasażera.




No 3. MAMA MIO Tummy Rub - masełko do ciała, zapobiegające powstawaniu rozstępów, do stosowania na brzuchu, udach, pośladkach. Jak dla mnie absolutny hit. Z wcześniejszego postu dotyczącego preparatów na rozstępy, mogłyście wyczytać, że zmieniałam je i po kolei testowałam różne, z różnych półek cenowych. Tummy Rub Butter absolutnie pobija wszystkie pozostałe preparaty. Nadal łączę go z oliwkami, którymi masuję ciało po prysznicu lub po kąpieli, ale żaden inny kosmetyk tak dobrze nie nawilżał mojej skóry na cały dzień. Podczas używania innych kremów np. Mustela, Pharmeceris - po kilku godzinach brzuch stawał się "suchy", skóra napięta i zaczynał swędzić. Z tym masełkiem wystarczy raz dziennie rano wysmarować dobrze brzuch i inne newralgiczne miejsca, a do samego wieczora skóra jest przyjemnie nawilżona i nic nie swędzi. Nawet jeśli pojawią się u mnie jakiekolwiek rozstępy (póki co, ich nie mam), to nadal będę polecać to masełko, bo daje niesamowity komfort mojej skórze, przy tym jest bardzo przyjemne w rozprowadzaniu i przepięknie pachnie.



No 4. UKALA Boots - czyli najwygodniejsze i najcieplejsze buty na świecie, mój hit na tegoroczną jesień/zimę. Idealny model na zimne dni dla kobiet w ciąży. Te buty ratują mnie w wielu sytuacjach, ponieważ mam już spory problem z wiązaniem sznurowadeł. Świetnie sprawdzają się na spacery, są wygodne i bardzo cieplutkie (wyściółka z owczej wełny), rewelacyjnie sprawdzają się gdy jadę na basen - raz dwa można je założyć i zdjąć, a przy okazji nie trzeba bawić się z zakładaniem skarpetek ;) buty są tak ciepłe, że nawet przy mrozach w zeszłym roku mogłam je nosić bez skarpet, a stópki były wręcz gorące. :) Idealne gdy wychodzę gdzieś szybko coś załatwić, zakładanie butów zajmuje mi 30 sekund. Strzał w 10! i moje ukłony dla tego, kto wymyślił te buty! Wiem, że niektórym się nie podobają, zdecydowanie nie jest to obuwie eleganckie czy profilowane... ale coś za coś, myślę, że nie istnieją inne - tak ciepłe, tak miękkie i tak wygodne buty zimowe.



No 5. Przedłużki do biustonoszy - mała rzecz a jaka zmiana w komforcie noszenia bielizny. Być może dla części z Was będzie to śmieszne, ale naprawdę ten mały gadżet bardzo mi się przysłużył, zwłaszcza w ostatnich tygodniach. :) W połowie ciąży musiałam odłożyć na półkę wszystkie dotychczas noszona staniki, we wszystkich było mi niewygodnie. Bazowałam tylko na dwóch nowych, które prałam na zmianę, a które były wygodne przede wszystkim z tego powodu, że nie posiadały fiszbin, chociaż nadal były usztywniane. Przedłużki do staników uratowały... mój biust. ;) Dzięki nim nic mnie nie ciśnie, nie uwiera i nie przeszkadza tak jak wcześniej, przy okazji zaoszczędziłam trochę, bo byłam już bliska zakupienia kolejnych dwóch sztuk w rozmiarze i budowie, która po ciąży na pewno by mi już nie odpowiadała. Przy okazji polecam Wam świetne staniki do karmienia marki TRIUMPH, które są ładne, eleganckie i przy okazji posiadają usztywniane miseczki - dla tych, które nie lubią/nie czują się w miękkich stanikach z materiału. Przy okazji dobrze nosi się je także w ciąży. ;)


TRIUMPH Mamabel Plain P / Cotton P


No 6. Dresowe spodnie ciążowe z panelem - idealny wynalazek do funkcjonowania "po domu".  Kupiłam ze trzy pary legginsów ciążowych, ale w tym momencie wszystkie mnie cisną, zakładam je więc na wyjścia bo dobrze wyglądają do ciepłych sukienek i tunik. Z dresami nie ma tego problemu. ;) Panel jest na tyle wysoki (teraz już wiem, że jest to bardzo ważna cecha spodni ciążowych), przypada tak wysoko, że nie ma mowy o jakimkolwiek dyskomforcie, czy ucisku gumki na środku brzucha.
Po śmigania po domu, na spacer, do spożywczaka - nie ma lepszych i wygodniejszych dla mnie spodni. ;)
Ja idealny model znalazłam na Allegro u użytkownika anda47. Spodnie są tanie, wytrzymałe podczas prania i niesamowicie wygodne! Zainteresowanym polecam od razu zakupić dwie pary, żeby nie płacić podwójnie za wysyłkę, tak jak ja to zrobiłam. ;)


No 7. Majtki typu hipstery - konkretnie chodzi o majtki "biodrówki" z niższym stanem. Męczyłam się trochę zakładając zwykłe figi, a o bieliźnie z wyższym stanem już od dawna nie było mowy. Taki model jest zdecydowanie moim faworytem w ciąży i bardzo żałuję, że wcześniej nie wpadłam na ten pomysł, by przestawić się na tego typu bieliznę. Dla mnie są po prostu najwygodniejsze, a jak możecie zauważyć komfort noszenia różnych elementów garderoby, ma dla mnie spore znaczenie. Być może jestem po prostu wybredna, niemniej jest to w tym momencie jedyna bielizna, której po założeniu "nie czuję" i nic mi nie przeszkadza w obrębie brzuszka. Dzięki temu mogę nosić swój zwykły rozmiar bielizny, nie muszę zmieniać na rozmiar większy, tak aby większy był obwód w biodrach.
Na zdjęciu Triumph Body Make-Up Hipster.




No 8. L'occitane Almond Shower Oil - zdecydowanie ulubiony kosmetyk do mycia ciała w trakcie ciąży. Przepięknie pachnie, fajnie pielęgnuje ciało - nie wysuszając go. Taka odrobina luksusu z samego rana pozytywnie wpływa na moje samopoczucie. Wieczorem świetnie sprawdza się podczas relaksującej ciepłej kąpieli. Zdecydowanie jest to jeden z moich wspomagaczy - które niejednokrotnie ratują mnie przed jesienną chandrą. Jednym słowem mała rzecz, a cieszy i przy okazji obłędnie i "ciepło" pachnie. :)
Jako kosmetykomaniaczka, nie mogłabym o nim tutaj nie wspomnieć. ;)



No 9. Jednodniowe/świeżo wyciskane soki - czyli ni to gadżet, ni urządzenie - ale dla mnie to zdecydowany must have w trakcie ciąży! ;) Od czasu do czasu mam serwowane domowej roboty soki, ale w między czasie często mam ochotę na coś słodszego do picia. Zwykłych soków z kartoników piję mało, szczerze mówiąc przestały mi smakować, są dla mnie stanowczo za słodkie. :/ Jednodniowe i świeżo wyciskane soki, zarówno z owoców jak i z warzyw to spora porcja witamin, minerałów które przyswajamy najszybciej, bo zamiast jeść wszystko osobno, wypijany raz dwa pyszny sok. Przede wszystkim polecam Wam soki robione w domu, najlepiej przy użyciu wyciskarki, a nie sokowirówki (tutaj pod wpływem ciepła wydzielanego podczas działania maszyny, zabijana jest część witamin z owoców i warzyw). Hitem na zimne wieczory jest bezalkoholowy grzaniec. :) Wystarczą dwie pomarańcze, mandarynki/cytryna, trochę imbiru (korzeń) - wyciskamy z nich sok i lekko podgrzewamy. Dodajemy odrobinę goździków, cynamonu i opcjonalnie kawałek brzoskwini. Możemy ze wszystkiego przyrządzić też wywar i wymieszać pół na pół z ciepłą herbatą. Samo zdrowie. Yummy! :)))




Jak widzicie przedział rzeczy bardzo zróżnicowany. :) Numeracja ma tutaj znaczenie, bo na początku opisałam najbardziej przydatne i najważniejsze dla mnie elementy, a na końcu jak widzicie trochę więcej przyjemności. ;) Jeśli w między czasie okaże się, że o czymś ważnym zapomniałam, postaram się dodać aktualizację.

18 listopada 2013

Kartka z kalendarza 15.11.2013 r.


Piątek, 15 listopada. Mamę w końcu olśniło. Kombinowała od kilku, w sumie kilkunastu dobrych tygodni, nie mogąc "poczuć" tego jak jej Kruszynka ma na imię??? Pojawiały się nowe wersje, niestety większość imion która podobała się Mamie, nie bardzo podobała się Tacie i na odwrót. Ale w piątek Mama ni stąd ni zowąd w końcu zrozumiała, że ta Mała dziewuszka w brzuszku to...?
Nasza Gabryśka! :) Nadal troszkę żal mi Marcelinki, Julianny, Marianny i Mai - moje pozostałe najważniejsze typy imion. No! Ale 1,5 kg dziewuszka nie mogła dłużej pozostać tylko Dzidziulinką, bo zaczynały się pojawiać u rodziców wyrzuty sumienia. ;) Dokładnie od 25 tygodni Tatusiowi podoba się Gabrysia, za to po mnie odziedziczy drugie imię. ;)

Na koniec rzecz mniej istotna, czyli szafa Gabryśki. To tutaj mieszka (prawie) cała nasza pieczołowicie budowana wyprawka dla niej. ;P Mieliśmy nadzieję, że też się w niej zmieścimy, niestety jedyne nasze rzeczy to moja poducha do spania, ręczniki i półka z rzeczami do porodu i po porodzie, czyli wyprawka młodej Mamy. ;) Chciałabym kiedyś pokazać Wam jakie cuda mieszczą się na tych półkach i w tych kartonikach Małej, ale nie wiem czy starczy mi na to czasu. :(



W każdym razie z naszej trzy-stronicowej listy wyprawkowej została nam tylko jedna, niepełna kartka. Jest dobrze! :) Nie możemy się już Ciebie doczekać po drugiej stronie brzuszka!







15 listopada 2013

Poranna gimnastyka ;)

Po dzisiejszym śniadanku zaczęła się gimnastyka, tudzież przeciąganie się Dzidziulinki. ;)
Niestety nie udało mi się uchwycić najbardziej spektakularnych efektów, kiedy to mój brzuch wyglądał jak wierzchołek góry lodowej i to kilka razy pod rząd. Pobiegłam po aparat i na szybko udało mi się zrobić tylko dwa zdjęcia, Mała ewidentnie nie chciała współpracować, gdy tylko odkładałam aparat zaczynała swoje harce, a gdy leżałam 10 min z włączonym aparatem - cisza jak makiem zasiał!
Leżałam zupełnie prosto, żeby nie było wątpliwości. ;) Mała się wypycha i wraca do poprzedniej pozycji w tempie expresowym, tak więc zrobienie Jej zdjęcia graniczyło z cudem.
Ostatnie zdjęcie to dla porównania brzuszek bez wygibasów. ;)

Wiem, że taki widok jest dla większości pewnie zwyczajny...ale ja się tam nim zachwycam! :)



14 listopada 2013

Poczatek 30 tc ?????

Nie dowierzam. Dopiero co byłam na spotkaniu rodzinnym 2 listopada, dopiero co zapisywałam nas na szkołę rodzenia, a przed nami już trzecie spotkanie, dopiero co cieszyłam się, że nasze Maleństwo dobija do kilograma i jest już takie "duże"! ;) Rozpoczynamy 30 tydzień ciąży, co oznacza, że za 6 dni pozostanie nam już tylko 25% (z 40stu tygodni ciąży). Chyba czas zacząć przygotowania pełną parą. :)

Samopoczucie: średnie, duża drażliwość, wybuchowość i płacz co drugi dzień :/
Objawy fizyczne: powróciły wieczorne mdłości, trzy razy wymiotowałam w przeciągu ostatniego miesiąca, częste napinania brzucha, ból kości miednicy zwłaszcza rano po wstaniu z łóżka i kręgosłupa, ból piersi, od kilku dni przeziębienie z bolącym gardłem na czele
Masa ciała: +5,5 kg do wagi sprzed ciąży
Obwód brzucha: 98 cm
Zachcianki: wszystko co słodkie, czyli to czego muszę teraz unikać...
Inne dolegliwości: puchnące palce u rąk, częste zmęczenie i znużenie
Rozstępy: brak, pępek wklęsły - na swoim miejscu i w swoim kształcie ;) Smarujemy się intensywnie!
Linea nigra: brak
Problemy ze skórą: cera ok, męczą mnie tylko wiecznie tworzące się zajady, skóra bardzo wrażliwa
Spanie: problem z wygodnym ułożeniem się, gdy zasnę śpię już bezproblemowo
(chodzenie do toalety 2-3 razy w ciągu nocy)
Masa córeczki (z 12.11.2013 r.): 1350 g
Szacowana długość ciała: ok. 37-40 cm
Co lubię ostatnio robić najbardziej?:  buszować w sieci w poszukiwaniu rzeczy dla Córci, spędzać czas kameralnie z rodziną i przyjaciółmi, chodzić do kawiarni, spacerować gdy jest jeszcze jasno, spędzać wieczory przy świecach, kominku (u teściów ;) ) i dobrej herbacie, ciepłe kąpiele w pachnących olejkach, lubię wpatrywać się w brzuch i gadać lub śpiewać Małej :)
Czego nie lubię ostatnio robić?: zakupów jedzeniowych, przyrządzania obiadów (wolę robić desery...), nie lubię zakładać pończoch uciskowych, nie lubię gdy wszystko leci mi z rąk i co chwilę muszę się po coś schylać, siedzieć sama w domu (więc w sumie nigdy nie siedzę sama), przebywać w tłumie ludzi, wychodzić na zewnątrz bez make up'u, nie znoszę się zamartwiać ;)
Najbliższe plany "ciążowe" ?: szkoła rodzenia ciąg dalszy, spotkanie z położną, wizyta u fizjoterapeuty,
kolejne badania krwi, urządzanie kącika dla Małej + kolejne zakupy, kurowanie się z przeziębienia






12 listopada 2013

Luzny temat - dylematy zakupowe

Bardzo cieszę się, że w dzisiejszych czasach mamy tak duży wybór akcesoriów i wyprawki dla dziecka. Kiedyś takich dylematów nie było, bo i produktów nie było. Jest się z czego cieszyć, bo asortymenty niektórych sklepów - zarówno tych stacjonarnych jak i tylko online - niekiedy naprawdę zachwycają.
Problemem są natomiast ceny, często po prostu na kieszeń osoby zarabiającej w zachodniej części Europy. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że przeglądając paki ubrań na ebay po dzieciach np z UK, w 99% widzę ubrania markowe z wyższej półki cenowej. Dlatego żeby dopełnić naszą wyprawkę dla Małej, wzięliśmy udział w takiej licytacji i za stosunkowe niedużo pieniążki staliśmy się posiadaczami dodatkowych 40 ciuszków takich marek jak Next, Mothercare, Bébé Coco, Bonnie Baby itp. Ubranka w stanie idealnym, część zupełnie nowa jeszcze z metkami. Dlaczego by nie skorzystać z takiej okazji? Grunt to dobrze kombinować. ;) Reszta naszej wyprawki ciuszkowej składa się zarówno z markowych ciuszków, które kupowałam sukcesywnie raz na jakiś czas lub z tzw. no name, które spełniły moje dwa główne wymagania: miały ładny, nietandetny wzór (lub były całkowicie gładkie) oraz wykonane były ze 100% bawełny, najlepiej organicznej (bez sztucznych dodatków). Kupowanie ciuszków zakończone. Był czas na wózek, kocyki, pościelki i elementy związane z karmieniem (tutaj skusiłam się na asortyment firmy Medela - filozofia marki i prowadzone przez nich badania naprawdę mnie przekonują). Gdy ogarnę się w mieszkaniu na pewno pozamieszczam kilka zdjęć naszej (mojej i Małej) wyprawkowej szafy. :)

Teraz przed nami następny krok w uzupełnianiu wyprawki dla Córeczki. A poniżej kolejne małe dylematy. Jeśli macie jakieś propozycje lub możecie coś polecić w tej tematyce to czekam na Wasze sugestie i porady. :)

1. Materacyk - z wkładem sztucznym (silikonowym) czy naturalnym (gryka, kokos, bambus, trawa cytrynowa). Nie tak dawno był szał na te "naturalne" wkłady. Teraz coraz częściej słyszę, że: szybciej się psują pod wpływem wilgoci, namnażają się w nich łatwiej roztocza i bakterie, mają specyficzny i dość wyraźny zapach, który może przeszkadzać). Na który rodzaj padł Wasz wybór?

2. Łóżeczko czy kosz Mojżesza (na początek) - byłam przez dłuższy czas stanowczo za koszem, bo wygodny, bo lekki, bo przyjemny i dość ciasny co jest ważne dla noworodka. Najnowsze badania dowodzą, że noworodki śpiące same w dużych niemowlęcych łóżeczkach, częściej odczuwają smutek spowodowany osamotnieniem, od dzieci które śpią blisko swoich rodziców, a w ciągu dnia ciasto owinięte np w małych kołyskach lub właśnie miękkich koszach. Ostatnio na szkole rodzenia, którą zaczęliśmy z mężem, położna powiedziała słowa, które bardzo utkwiły mi w pamięci... że "jesteśmy jednym z niewielu ssaków, które po okresie ciąży (gdy Maleństwo cały czas miało ciepło, było kołysane i lulane) tuż po porodzie wyrzucamy je z "gniazda" i radykalnie zmniejszamy nasz bliski kontakt z nim" - pomimo, że samo pojawienie się go po drugiej stronie brzuszka i wszystkie zmiany wokoło - są ogromnym szokiem dla każdego maleństwo (bez względu czy mówimy o człowieku czy o zwierzęciu - wszystkie te najmniejsze istoty potrzebują tego samego - bliskości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa i pokarmu - ssania). 
Niestety nasze mieszkanko póki co jest małe, więc zastanawiam się czy kosz + gondola + później łóżeczko zmieszczą się na naszym metrażu. Co więc wybrać...?

3. Wyposażenie wózka - wózek już mamy, a teraz czy kupować pościel i wyprawkę przeznaczoną konkretnie do gondoli, czy raczej po prostu postawić na grubsze kocyki pod dziecko i do przykrycia? A dodatkowo pozostaje dylemat torby, która nie jest dołączana do naszego wózka - kupować markową x-landera czy postawić na tańszą, niedopasowaną bezpośrednio do naszego wózka?

4. Nocne światło - które ma ułatwić zajmowanie się Maleństwem w nocy, czy kupić kinkiet na włącznik o ciepły i delikatnym świetle, czy lampkę wkładaną do kontaktu która będzie delikatnie świecić się przez całą noc? Będziemy spać z Córcią w tym samym pokoju.

5. Kosmetyki - będę kupować dopiero przed końcem grudnia, ale zastanawiam się na jaką markę postawić. Zdecydowanie chciałabym, aby było to produkty organiczne (na pewno pozbawione parabenów, perfumów i parafiny - która jest syntetyczna i ropopochodna i nijak nie współgra z delikatną skórą dziecka, jedynie może ją zapychać). Myślę nad kosmetykami Pat&Rub oraz kilkoma francuskimi markami dla noworodków i niemowląt. A może...? - postawić na zupełnie naturalną pielęgnację i zakupić nierafinowany olejek organiczny do kąpieli, który nie ma prawa uczulić; mąkę ziemniaczaną do mycia pupy i masło Shea do nawilżania ew. przesuszonej skórki dziecka? I stosować tak chociażby przez pierwsze 4 tygodnie życia Maleństwa, kiedy skóra jest najbardziej delikatna i każdą substancję którą użyjemy wchłania do wewnątrz?

6. Tummy Tub (wiaderko do kąpieli) czy wanienka? - póki co jestem murem za wiaderkiem...ale zastanawiam się czy oprócz pozytywnych skutków u Maleństwa, jakie niesie dla niego kąpiel w pionowej pozycji, będzie nam wygodnie tak kąpać Maluszka? Czy nie będziemy się stresować podczas podtrzymywania jej główki i w końcu czy będziemy w stanie kąpać w pojedynkę, czy zawsze będą musiały robić to dwie osoby?

Jak podkreśliłam, są to takie dość luźne dylematy - tzn. nie staję na głowie przed podjęciem każdej jednej takiej decyzji, ale niemniej trochę zaprzątają one moją głowę. Wciąż pojawiają się nowe znaki zapytania, dużo czytam nowych doniesień i badań na różne tematy - mam jednak świadomość, że za 10 lat może okazać się, że było one nie do końca trafione, a naukowcy w jakiejś kwestii diametralnie zmienili swoje zdanie. 

Nie zmienia to jednak tego, że chciałabym móc jak najlepiej przygotować się na przyjście mojej Córeczki w absolutnie każdej dziedzinie (wiem, że się nie da!) ale na tyle na ile pozwoli mi czas, wiedza, fundusze i intuicja będę się starać. :)




*************************************************************

Poza tym dzisiaj mamy wizytę u lekarza - nareszcie! Dla mnie 4 tygodnie oczekiwania na taką wizytę to prawie wieczność! Dziś znowu się zobaczymy nasza Kruszynko! :) 

Test obciążenia glukozą (75g) wyszedł dobrze. Z czego bardzo się cieszę, mogę jeść dalej lody. ;)
EDIT: jednak wg mojej lekarki poziom glukozy na czczo, wyszedł mi zbyt wysoki... mam często badać glukozę i stosować kilka zasad dotyczących diety cukrzycowej jak np. unikanie cukrów prostych (żegnajcie lody) itp. itd. ;/

Leci 29 tydzień... a ja nie mogę, wprost nie mogę doczekać się Świąt Bożego Narodzenia. Uwielbiam atmosferę jaka towarzyszy przygotowaniom i całej tej świątecznej otoczce. Myślę już o prezentach i aranżacji wnętrza naszego mieszkania, bo nie zamierzam biegać w tłumie po sklepach w 36 tygodniu. ;)
W tym roku oczekiwanie będzie wyjątkowe...zaraz po Świętach wraz z rozpoczynającym się Nowym Rokiem skończymy 37 tydzień co znaczy, że Córcia będzie donoszona i może wybrać w każdej chwili dzień swoich narodzin. :)

Zaczęliśmy też szkołę rodzenia, szczególnie nastawiam się na wsparcie psychiczne i rozmowy, które bardzo w tym miejscu pomagają, wzmacniają naszą pewność siebie. :) Ostatnie zajęcia z doulą utwierdziły mnie w tym, że wiedza teoretyczna - wiedzą teoretyczną, ale najważniejszy jest stan naszego umysłu, nasze pozytywne nastawienie i zaufanie własnemu ciału oraz pomagającym nam ludziom - co łatwe oczywiście nie jest. Jeszcze tyle nauki przed nami, ale jesteśmy zadowoleni z wyboru szkoły... i pełni nadziei, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. :)

11 listopada 2013

Materacykowo ;)

Dzisiaj przyszedł czas na post o materacyku. Szczerze Wam powiem, że nie wyrabiam się...
Mimo iż mam przerwę w studiach i teoretycznie powinnam mieć dużo czasu, im bardziej zaawansowana ciąża tym czasu mam mniej i pewnie już tak zostanie, aż do momentu kiedy pojawi się Mała i to ona na jakiś czas stanie się "pochłaniaczkom" absolutnie całego czasu swojej mamy. :)
Ale w sumie miało być o czymś innym... ;)

Magda (blog) to mama małego Mateuszka, która zaprojektowała materacyk do karmienia i noszenia noworodka/niemowlęcia. Ma on za zadanie przede wszystkim ułatwiać nam opiekę nad Dzieckiem, szczególnie w pierwszych tygodniach jego życia. Ciągłe przekładanie, przenoszenie i podnoszenie wrażliwego na bodźce noworodka, może być dla niego niekomfortowe, materacyk może więc pomóc nam w ułatwieniu tego zadania (np. po karmieniu, gdy Maluszka trzymałyśmy na tej poduszce, możemy łagodnie odłożyć go do łóżeczka, bez wybudzania).
Kolejnym elementem jest na pewno większe bezpieczeństwo podczas noszenia, szczególnie dla rodziców których aspekt ten może stresować i wzbudzać w nich lęk. Materacyk jest wewnątrz lekko usztywniony, przez co Maluch będzie w bezpiecznej i wygodnej pozycji.
Założenie jest dość podobne jak w przypadku rożków, ale Magda zapewnia, że karmienie i pielęgnacja Dzieciątka na poduszce w jej przypadku stała się znacznie łatwiejsza i nie wymagała dodatkowych zabiegów jak odwijanie i zawijanie Malca w celu wygodniejszego karmienia. Dodatkowo główka Maleństwa jest cały czas podtrzymywana.

Materacyki wykonane są z mięciutkich i przyjemnych materiałów, mają bardzo ładne i delikatne wzory i co równie ważne, nie zajmują dużo miejsca. W każdej chwili materacyk możecie zwinąć i zabrać ze sobą np. w podróż. Przy starszym dziecku sprawdzić się mogą jako podusia pod główkę.

My na pewno spróbujemy! A później podzielimy się z Wami naszą opinią, a raczej zapytamy o opinię przyszłą - główną użytkowniczkę podusi. ;) Dziękujemy przy tym serdecznie Magdzie, za podzielenie się swoim projektem i umożliwienie nam tym samym przetestowania materacyko - poduszki. :)




Jak wygląda nasz wybrany model możecie zobaczyć na powyższych zdjęciach, natomiast w tym momencie od siebie najbardziej polecam Wam najnowszy projekt Magdy w sowy! Żałuję, że nie udało nam się "załapać" na ten model. Jeśli więc będzie taka potrzeba ze strony naszej Córci zamówimy ten właśnie wzór. Od spodu materacyk ten posiada dodatkowo mój ulubiony materiał tj. -  minky.
(O mojej miłości do minky jeszcze Wam napiszę, bo w wyprawce czekają już dwa kocyki i podusie z tym materiałem w roli głównej. ;) ).

A oto sowy:
materacyk z sowami - zdjęcia zaczerpnięte ze strony Magdy 


Tutaj możecie wejść na stronę Magdy i dowiedzieć się więcej na temat materacykowego wynalazku.
Magdzie jeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy! ;)

5 listopada 2013

Wyprawka - dzisiejsza paczka :)

O tym, że przeżywam pościelkowy szał, mogłyście się przekonać w TYM poście. Długo nie czekając podjęłam decyzję... i wybrałam zupełnie inną pościel. ;) Zdecydowałam się na zakup w sklepie EFFII i kolekcję lnianą. Pościel jest bardzo prosta, ale właśnie takie lubię najbardziej. Największym atutem prostych wzorów jest to, że można je łączyć później z różnymi deseniami i kolorowymi printami.
Dzisiaj paczka do mnie dotarła, więc postanowiłam zaraz po otwarciu zrobić zdjęcia, bo później jakoś ciężko to wszystko ogarnąć. Dodatkowo zakupiłam szare prześcieradło do łóżeczka dla Malutkiej.






No i lecimy z wyprawką dalej... :) A Wy na jakie postawiłyście pościelki?



4 listopada 2013

28 tydzień i niedzielny relax! ;)

Dzisiaj mija dokładnie 27+5 tc. Mój cotygodniowy rytuał czyli czytanie i analizowanie co zmienia się u mojej Dzidziulinki (co dojrzewa, co się rozwija, ile mniej więcej przybrała na wadze) właśnie dzisiaj miał miejsce. Bardzo cieszy mnie fakt, że wszystkie narządy powinny być już na tyle rozwinięte, że w razie przedwczesnego porodu na tym etapie - 28-tygodniowe kruszynki dają sobie radę przy wsparciu aparatury medycznej. Oczywiście! Nikt na tym etapie nie wyczekuje porodu i go nie chce, w końcu wcześniaczki nierzadko obarczone są  po porodzie wieloma problemami wynikającymi z ich niedojrzałości...ale dobrze wiedzieć, że są w stanie poradzić sobie po drugiej stronie brzuszka, a nawet rozwijać się później bez większych problemów. Naoglądałam się w życiu trochę takich małych istotek na oddziałach neonatologii i różnica między maluchami z 25 tygodnia, a tymi z 28,29 jest naprawdę ogromna.
Moją Dzidziulinkę chcę zobaczyć dopiero w styczniu, ale każdy kolejny tydzień ciąży i skoki milowe w rozwoju prenatalnym dziecka, dają mi ogromną radość i nadzieję, że i u nas będzie dobrze... :)
Za tydzień kolejna wizyta u lekarza, bardzo chciałabym usłyszeć, że nadal wszystko przebiega dobrze, a Mała prawidłowo przybiera na wadze.

Test obciążenia glukozą. Byłam dzisiaj na badaniu poziomu cukru we krwi. Całe badanie trwało 2 i pół godziny i oczywiście jedyne co piłam/jadłam to glukoza. Dałam radę, chociaż z małą pomocą cytrynki. ;)
Nie jestem niestety specjalnie zadowolona z przygotowania jej dla mnie. Dostałam połowę kubka wody i to w dodatku chłodnej wody, w której nijak taka ilość cukru nie chciała się rozpuścić, mimo że mieszałam intensywnie...na koniec w kubku została breja gęstej glukozy, którą pani pielęgniarka - o zgrozo! - kazała mi zjeść łyżeczką i pogryźć. Szczerze? Nie było to przyjemne, ale na szczęście nie zwymiotowałam i dałam radę wysiedzieć przez kolejne dwie godziny. Towarzyszyła mi książka Doroty Wellmann i całe szczęście, to dzięki temu nie myślałam o tym, że jest mi odrobinę niedobrze. :)

III trymestr w toku, brzuszek rośnie jak na drożdżach, ale widać to dobrze tylko kiedy jestem w pozycji pionowej, gdy siedzę lub leżę brzuszek się chowa bardzo mocno, aż wygląda to dziwnie...może wkleję Wam kiedyś porównanie jak wyglądam w pionie, a jak w poziomie. ;) Rozstępów póki co nie zanotowałam, ale jestem psychicznie przygotowana, że może w pewnym momencie pojawić się ich cała chmara. Kilka dni temu koleżanka opowiadała mi, że jej siostra w 38 tygodniu nie miała ani jednego rozstępu i nagle po jednej nocy pojawiły się na całym brzuszku...widać bywa i tak, trzeba być gotowym. :) Smaruję się intensywnie masełkiem Mama Mio Tummy Rub, które niestety muszę zamawiać z zagranicy. Robiłam kiedyś wpis na temat preparatów przeciwrozstępowych, masełko to - pobija wszystkie pozostałe. Przede wszystkim utrzymuje nawilżoną skórę na długo i nie odczuwam po jego wsmarowaniu swędzenia brzucha.

A na koniec kilka zdjęć pod hasłem niedzielny relax, dobrze, że zamówiona przeze mnie bruschetta z grillowanym kurczakiem nie załapała się na zdjęcie! Była ogrooomna, a ja jak gdyby nigdy nic...wszamałam ją w zaledwie kilka minut. Hmmm. Pycha! Na samo wspomnienie, robię się głodna.
Coś ostatnio apetyt wyraźnie mi rośnie... :)






2 listopada 2013

Jedzeniowo ;)

Wpis zdecydowanie mało ciążowy... ale za to wpływający na apetyt! Przynajmniej w moim  przypadku. ;)
Od jakiegoś czasu w kwestii jedzenia, a tak naprawdę obiadów - nie mam na nic konkretnego ochoty... brakuje mi mobilizacji, by przyrządzić coś pysznego no i przy okazji brakuje mi sił. Ostatnio po spędzeniu trzech godzin w kuchni - na przygotowywaniu kremu dyniowego, leżałam później drugie tyle, z bólem pleców. Przyszedł mi więc do głowy pomysł na potrawę prostą w przyrządzeniu i przy tym bardzo dobrą. Domowa pizza. Ciasta nie pozostawia się do wyrośnięcia, a składniki dopasowuje się oczywiście według uznania. Jeśli ktoś będzie zainteresowany, chętnie wrzucę przepis.

Nasza pizza, oprócz ciasta składa się z dobrej jakości szynki, suszonych pomidorów, oliwek zielonych, ziół, sosu pomidorowego własnej roboty, mozzarelli oraz goudy, a po upieczeniu na wierzch poszła rucola. Czas przygotowania to razem z pieczeniem ok 40 min (20 min przygotowanie + 20 min pieczenie).
Obiadokolacja gotowa. :) Jeśli macie jakieś fajne pomysły na szybkie i pyszne dania to chętnie przygarnę. ;)