31 stycznia 2014

Gabrysiowe zmiany...

 W końcu udało mi się ogarnąć na tyle, by w spokoju napisać kilka zdań. Nie jest to kwestia braku czasu, chociaż rzeczywiście nasz Maluszek staje się coraz bardziej absorbujący i wymagający, ale raczej poczucia spokoju i pozwolenie sobie na chwilę psychicznego relaksu. Niestety po naszych przeżyciach jestem kłębkiem nerwów i jakby tego było mało, Gabrysia od kilku dni jest przeziębiona, ma katarek i ciężko jej się oddycha...prawdopodobnie jest to efekt naszych ciągłych podróży to do szpitala, to na badania itp....

Przechodząc jednak do meritum!


 Gabrysia skończyła dziś 25 dni... czas leci jak szalony...

  1. Rośniemy! Przybrała na wadze: wychodząc ze szpitala ważyła 2500 g, w tym momencie ma 3050 g, widać to przede wszystkim po buźce, które ładnie się zaokrągla :)
  2. Nosimy rozmiar ubranek 44! Tak, wszyscy gonili mnie za to, że kupuję 50tki, a musiałam dokupić jeszcze ubranka w rozmiarze dla wcześniaków i mamy 10 dodatkowych mini bodziaczków
  3. Pomimo problemów związanych z podawaniem mleka modyfikowanego przez kilka dni, bardzo dzielnie poradziła sobie i szybko wróciła do pokarmu mamy, jest na pewno bardziej cierpliwa ode mnie... 
  4. Zaczyna wodzić oczami za głosem i czasami wydaje mi się, że na chwilę jest w stanie skupić wzrok na mojej twarzy
  5. Paznokietki rosną jej jak szalone! Ale tylko te u rączek, obcinanie co 2 dzień, a i tak jest w stanie się podrapać albo mnie, szczególnie przy karmieniu piersią.
  6. Odpadł kikut pępowiny, dokładnie Gabryś pozbyła się go 25 stycznia, a raczej nie odpadł...tylko położna go jakoś tam ukręciła...
  7. Co Gabi lubi? Przede wszystkim jeść, a także być masowana, przytulana, przebywać w towarzystwie (nie lubi być sama), kąpiele, czyszczenie pępuszka ;), spacery, jazdę w aucie (przeważnie po włożeniu do Maxi Cosi natychmiast zasypia), witaminki D+K które z ochotą połyka, noszenie w chuście, które działa na nią bardzo kojąco, gdy jej się śpiewa i kołysze do muzyki (robi wielkie oczy i otwiera buźkę ;))
  8. Czego nie lubi? Nie za bardzo odpowiada jej przewijanie, a z ubieraniem jest ok, dopóki nie zaczniemy zakładać jej czapki, nie lubi czesania włosków, obcinania pazurków i gdy mleko leci wolniej, niż by sobie tego życzyła ;) nie lubi także czkawki, zaczyna się denerwować, szamotać co najczęściej kończy się później ulaniem... Nie cierpli zbyt długo czekać na jedzonko i gdy ktoś lub coś ją przebudzi ze spokojnego snu, niepotrzebnego hałasu
  9. Co nas niepokoi? Pobudki w trakcie snu ze strasznym płaczem, które trwają zaledwie kilka sekund i Mała śpi dalej jak gdyby nigdy nic..., ostatnio katarek i pokasływanie... częste ulewanie pokarmu nawet do 2 godzin po jedzeniu, utrzymująca się nadal żółtaczka



 Nasza najcudowniejsza na świecie Kruszynka :)



Pozdrawiamy i wszystkim mamom na "ostatniej prostej"
życzymy powodzenia! 3mamy kciuki!

29 stycznia 2014

Co u nas i dlaczego tak długo nas nie było?

Tak więc postaram się w skrócie, bo historia jest dość długa i zawikłana...
Po powrocie ze szpitala (w trzeciej dobie życia Gabrysi) udało nam się nacieszyć wspólną obecnością przed niecałe dwa dni. Już w drugiej dobie ujawniła się żółtaczka i Mała była naświetlana w łóżeczku obok mojego łóżka w szpitalu, następnie po wypisie mieliśmy skontrolować po dwóch dniach jej poziom. Dzień był cudny, rano pierwsze kąpanie w domu, Mała ślicznie jadła i spała w przerwach...wieczorem pojechaliśmy oznaczyć poziom bilirubiny i omal nie odjechaliśmy... Przez niecałe dwa dni poziom skoczył z 11mg% na 19mg% - Gabi w trybie nagłym została przyjęta na oddział neonatologii i do inkubatorka pod lampy. Zaczęły się nasze pielgrzymki do szpitala, cołodzienne siedzenie przy inkubatorku, w nocy odciąganie pokarmu, który mąż zawoził potem na oddział do Małej - sobota, niedziela, poniedziałek... We wtorek Gabrysia została wypisana, poziom bilirubiny 12,8mg%. Nie byłam przekonana, że to dobry pomysł... kolejna kontrola za dwa dni. Mróz, śnieg, zimno, a my co dwie doby do szpitala na pobranie krwi żylnej od Małej. Ona płakała, ja płakałam... kolejne dni i poziom wzrósł znowu do 16mg%... szczerze? Byłam zrozpaczona. Naczytałam się o chorobach towarzyszących, o chorobach wątroby... Czemu ta żółtaczka nie przechodzi? Mała cała żółta, łącznie z rączkami i nóżkami. Narobiłam w szpitalu szumu i przyszedł ją zbadać neonatolog... wszystko ok, ale gdzieś świta mi myśl o żółtaczce pokarmu kobiecego. Pediatra postanowił, że mam ją odstawić od piersi i przejść czasowo na modyfikowane... jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty... Spadek bilirubiny o 0,6 jednostki (!!!) to za mało, stanowczo za mało. Kazali dopajać glukozą i przejść na karmienie mieszane. Kolejne cztery dni... My nadal w stresie, ja codziennie napady płaczu...mój pokarm chyba przestał jej służyć lub ta mieszanina... bo zaczęły się bóle brzuszka i pobudki ze strasznym płaczem i prężeniem się...
W końcu umówiliśmy się na domową wizytę z rewelacyjnym neonatologiem, ordynatorem oddziału na którym leżała Mała... Chwycił się za głowę, po co modyfikowane? po co glukoza? Wszystko to zaburza laktację, Małej szkodzi i utrudnia trawienie, a dodatkowo stres, że mój pokarm jest temu winien. Nic bardziej mylnego... i tak od tygodnia z trudami, ale przeszłyśmy znów na karmienie wyłącznie moim mlekiem. Rewolucje żołądkowe Gabrysia ma nadal, żółta jest nadal, martwimy się nadal... ale z wczorajszego badania wynika, że bilirubina w końcu zaczęła spadać sama, przez tydzień na moim pokarmie o 2 jednostki w dół... Od ciągłych wycieczek Gabrysia dostała jednak katar i dużo psika...być może to te przeciągi w szpitalu albo auto które staraliśmy się zawsze najpierw ogrzać, ale w drodze powrotnej ze szpitala, nie było już takiej możliwości. A jeśli chodzi o mnie i o połóg... nie miałam czasu się nad tym zastanowić... zmęczona jestem, ale to nic dziwnego, mam anemię, więc biorę żelazo i tyle. Mamy straszne tyły jeśli chodzi o zdjęcia Małej, smutno jest mi również strasznie że 3/4 urlopu męża spędziliśmy w szpitalu, nie udało nam się nacieszyć wspólnym byciem razem. Ważne, żeby Gabi była zdrowa... i cała nasza trójka, wtedy nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.

10 stycznia 2014

06.01.2014 r.

To był dla nas wielki dzień. Najcudowniejszy i najszczęśliwszy w życiu. Już możecie się domyślić... Gabrysia jest już z nami po drugiej stronie brzuszka. ;) Jak to wszystko się potoczyło, opiszę jakoś na dniach. Na razie spieszę by podzielić się z Wami tą cudowną wiadomością. :)

Gabriela Anna
ur. 06. 01. 2014 r. o godz. 18:16
masa urodzeniowa 2700 gr i 51 cm
poród sn, trwał 6 godzin

A oto nasza najcudowniejsza dziewczynka na świecie!


Ja czuję się już bardzo dobrze, pomimo nacięcia wszystko dobrze się goi i nie mam problemów z siadaniem itp. Przeszłam też już nawał pokarmu i dwie nocki z głowy z powodu strasznego bólu, ale jest już dobrze, a nasza Kruszynka może jeść i jeść, ile dusza zapragnie. ;) O cholestazie, innych problemach w przebiegu ciąży, samym bólu porodowym... już zapomniałam. Serio! :) Endorfiny produkują się z kosmiczną szybkością, przy takiej Piękności!

Pozdrawiamy!

3 stycznia 2014

9 miesiąc i hospitalizacji ciąg dalszy

Minęły dwa tygodnie od kiedy trafiłam do szpitala. Wiele w tym czasie sie wydarzyło, ale niewiele sie zmieniło. Nadal enzymy watrobowe wywołujące cholestaze rosną, chociaż już nie tak drastycznie. Nadal Mała co trzy/cztery dni ma badane przepływy. Nadal leki w bardzo wysokiej dawce i codzienne liczenie jej ruchów + KTG. Napatrzylam sie już na dziewczyny, które są w dużo trudniejszej i cięższej sytuacji ode mnie. Wczorajszy dzień szczególnie zapamiętam... Dziewczyna z mojego pokoju, z która spędziłam tutaj tydzień dostala krwawienia leżąc spokojnie w łóżku, zbiegli sie lekarze, zaczęli coś mowić o oddzielającym sie łożysku i zabrali ja migiem na porodówke. Po kilkunastu minutach przyszedł jej maz po rzeczy i powiedział ze zaczynaja cięcie cesarskie. 25 tydzień ciąży, a ona leżała plackiem w szpitalu już od kilku tygodni, gdy doszło do pęknięcia błon plodowych. Dziewczyny trzeba sie cieszyć, jeśli jesteście zdrowe i spokojnie spędzacie ciąże w domu, czekając aż Maluszek dojrzeje i rozpocznie sie poród. Niektórzy naprawdę cierpią niewyobrażalnie....