21 sierpnia 2014

Żegnamy się i zapraszamy wkrótce do nas!

Drogie Mamy i wszyscy, którzy nas podczytują! Życie ucieka nam strasznie szybko, dni mijają nieubłaganie, a nasza najcudowniejsza Córeczka dorasta i zmienia się każdego jednego dnia!
Aby z tych wszystkich dni zostało dla nas jak najwięcej pięknych wspomnień i przeżyć, staramy się pomimo dużej ilości pracy męża i mojej także (każda mama wie, że opieka nad niemowlakiem, ogrom nowych spraw i wyzwań oraz starań by zrealizować wiele nowych planów są bardzo praco- i czasochłonne) coraz mniej jest nas tutaj w sieci. Podczytuję na szybko Wasze blogi, inspiruję się pomysłami wielu z Was i wracam szybko do wszystkich innych naszych codziennych spraw.
W moim zamyśle, blog ten miałby swój sens gdyby posty pojawiały się regularnie, a nawet bardzo regularnie. Tak było w trakcie ciąży, natomiast teraz po narodzinach naszej Córeczki było mi coraz trudniej i trudniej aktualizować naszą codzienność. Co więcej... przyznam szczerze, że nie czuję już takiej potrzeby jak wcześniej. Za to od kilku miesięcy wzrasta we mnie potrzeba, aby zacząć coś zupełnie nowego.
Tak więc nie do końca się żegnamy, bo jak tylko nowa strona ruszy odezwiemy się tutaj by zaprosić wszystkich zainteresowanych! Pokładam bardzo duże nadzieje, w naszym nowym projekcie. Oby się udało! Bardzo chciałabym aby nasze "nowe miejsce" przerodziło się w coś naprawdę szczególnego. Zobaczymy! Gdyby się udało...będzie to realizacja jednego z moich marzeń, które kiełkują we mnie odkąd zostałam mamą i odkąd uczę się na bardzo wielu płaszczyznach - jak być mamą.

Musi być jednak jakaś mini aktualizacja na koniec, w wielki skrócie:
- nasza Córeczka ma 7 miesięcy i dwa tygodnie
- z nowych umiejętności mamy: samodzielne siadanie, pełzanie i od dwóch tygodni raczkowanie po całym domu
- je sama rączkami miękkie owoce/warzywa z miseczki (BLW), toleruje też papki podawane łyżeczką (gdy ugotuję zupkę na obiad lub np. śniadaniowo: kasza jaglana z owocem, zblendowana na gładko)
- je coraz więcej posiłków stałych, ale wciąż głównym pokarmem jest mleko mamy
- jest bardzo towarzyska i komunikatywna: nie lubi być sama i bardzo jednoznacznie daje sygnał, kiedy coś jej się nie podoba lub odwrotnie, gdy jest czymś zachwycona :)
- przesiadła się trzy tygodnie temu do spacerówki i jest bardzo z tego powodu zadowolona
- z zabawek uwielbia pluszaki, książeczki i wielkiego rodzaju pojemniczki, przykrywki
- kiedy coś ją zainteresuje, długo "rozpracowuje" jak coś działa i jak można to ewentualnie popsuć ;)
- jest baaardzo pogodna i wesoła, rzadko kiedy płacze, często po prostu maruduje jak coś jej nie odpowiada
- bardzo dużo gada, jest: nenene, mamamma, tatata, eeeee, bababab, buuuu i inne w tym klimacie
- jest najlepszą współtowarzyszką w podróżach - jesteśmy w szoku ile możemy jeździć, odwiedzać i zwiedzać z nią 
- jest dość niecierpliwa, niestety ma to po mnie ;)
- jest największą radością naszego Życia!





Do napisania! 

30 lipca 2014

Wakacje 2014 z Gabi!

Długo nas nie było, bo i bardzo dużo się działo! Miesiąc temu zaczęły się na dobre wakacje i staraliśmy się na miarę możliwości wykorzystać ten czas. Byliśmy więc w górach tj. Kotlinie Kłodzkiej w połowie lipca, zaledwie na trzy dni, ale bardzo intensywne trzy dni! A trzy dni temu wróciliśmy już z 10cio dniowej wyprawy do Wielkiej Brytanii. W związku z tym wyjazdem, Gabi ma już za sobą pierwszy lot samolotem, a właściwie dwa loty, odpoczynek nad oceanem Atlantyckim (przepiękna Kornwalia!), duuużo zwiedzania w chuście m.in. Stonehenge, Tintagel Castle, cztery dni w stolicy czyli w Londynie - które chyba najmniej przypadły jej do gustu. Wyjazd kosztował nas sporo wysiłku i sporo trosk (duuużo czytałam i przygotowywałam się do samego lotu samolotem, bałam się że będzie to najtrudniejszy element) - nic bardziej mylnego! Gabi była dużo bardziej zadowolona niż podczas podróży autem! Całą drogę na rękach u mamy, w pogotowiu bufet i można było cycać bite dwie godziny! ;) Różnice ciśnień przespała więc, pijąc sobie mleczko i nie robiąc sobie absolutnie nic ze startu i lądowania. Nasza podróżniczka!

Zwiedziliśmy po drodze wszystko co mieliśmy w planach, a Gabrysia większość wycieczek słodko przespała w chuście wtulona w Tatusia. W ciągu tych 10ciu dni nastąpił kolejny skok rozwojowy! Gabi ustawia się na czworakach! Na kolanka i na rączki i kiwa się do przodu i do tyłu! Zaczęła pełzać! Sama nie wiem kiedy nawet...! Położona na podłożu dąży do swojego celu np. interesującej zabawki w mgnieniu oka, przesuwając się do przodu naprzemiennie układa rączki przed sobą i troszkę jeszcze niezdarnie ciągnie nóżki uginając je w kolankach i co jakiś czas przystając, żeby ustawić się na czworakach i pełzać dalej. ;)
No i pierwsze próby jedzonka nie kończą się już zachłyśnięciem, ale memłaniem i połykaniem - stosujemy BLW np. pół banana lub różyczkę brokuła do rączki z którym Gabi radzi sobie świetnie oraz łyżeczką którą podaję jej musy np. jabłuszko, tartą ugotowaną marchewkę czy ostatni nasz hit tj. jaglankę - zarówno w oryginalnej formie jak i zblendowaną na masę budyniową, do tego daję owoc bądź marchew (rozgniecione widelcem). Na jedno podejście Gabi zjada 4-6 łyżeczek.
To na tyle! Reszta w kilku zdjęciach. ;)













7 lipca 2014

Szósteczka!


No i nadszedł ten dzień. Zrobiłam tort z mnóstwem owoców. Była działka w lesie. Byli goście. Były prezenty. Były też spacery. Było wieczorne długie grillowanie. Świętowaliśmy pół roczku naszej Córeczki. :) Przy okazji załapał się i Tata - świętując swoje urodzinki. Wszystko wyszło pięknie i nie mogłam się nadziwić wciąż jak cudowną mamy Córeczkę... Oby więcej tak miłych spotkań i okazji do świętowania.




Nasza pociecha spisała się na medal, a nawet lepiej. Na działce byliśmy od południa do godziny 22 i cały czas była bardzo pogodna, rozgadana i uśmiechnięta - jak na małą jubilatkę przystało. ;) Pomimo ogromnego upału, dzieci dały radę. Gabi popołudniu włożyłam do miski pełnej letniej wody, była baaardzo zadowolona, cały czas oczywiście w cieniu, ale upał był niemiłosierny, więc po schłodzeniu widać było, że czuje się duuużo lepiej. Cały dzień tylko w pieluszce, po kąpieli w delikatnym t-shircie marki ZARA,
o takim:

zdjęcie pochodzi ze strony www.zara.com

Przy okazji bardzo Wam polecam ciuszki marki ZARA dla niemowląt, w tym przypadku jakość zdecydowanie warta jest swojej ceny, a i na wyprzedażach można dorwać coś w niższej cenie. Od kiedy obkupiłam Małą w ciuszki tej marki, wzdycham tylko jak są piękne, delikatne, miłe w dotyku i wykonane ze świetnych jakościowo materiałów. Wzory i design także na podobnym - wysokim poziomie.
Lubię tak samo mocno jak KappAhl Newbie i NEXT (chciałybyście wpis o ciuszkach?).



Nasza Kruszynka jest z nami już pół roku, nie chce mi się w to wierzyć. Czas rozpędza się coraz bardziej. Nie widzę jej 15 minut i tęsknię...jak wrócę na studia? Jak pójdę do pracy? Mam nadzieję, że gdy Gabiś troszkę podrośnie, to i mi emocje się uregulują w tej kwestii i będę w stanie zostawić ją z kimś zaufanym/z kimś z rodziny. Może to i dziwne, ale pomimo zmęczenia, które czasem już zaczyna mi doskwierać, czuję że jest bezpieczna tylko przy mnie, to trochę tak jak gdyby była jeszcze w brzuchu, a przecież już nie jest od pół roku... :) Moje dziecko szybciej dojrzewa do zmieniającej się sytuacji ode mnie. ;)

Pięknie jest być Twoją Mamą. Nie mogłabym sobie wymarzyć cudniejszej Córeczki. Wspanialszego dziecka. Szczerze mówiąc... nie oczekiwałam, że dostanę od Ciebie tak wiele, w zamian za tak mało... Tak niewiele Ci ode mnie potrzeba, by być cały dzień zadowoloną, rozgadaną i uśmiechniętą dziewczynką.





18 czerwca 2014

To już 5 miesięcy...?

Nasze Maleństwo skończyło już 5 miesięcy. Pamiętam, że pierwszy miesiąc bardzo powoli nam płynął, drugi i trzeci podobnie, ale już od 3 minęła chwilka zaledwie...i mamy 5tkę. :)

Chyba wszystkie problemy zdrowotne są aktualnie za nami. Życzyłabym sobie, jak i Wam wszystkim żeby dzieciaczki w ogóle nam nie chorowały! Dopiero gdy jest się mamą (lub tatą) można poznać co to znaczy strach o zdrowie własnego malucha, wcześniej to tylko teoria... Widzę to po sobie...

Coś mi się zdaje, nie bez powodu, że z eko postem nie trafiłam do grona odbiorców, więc póki co sobie daruję. ;) Gdyby jednak ktoś chciał poczytać jeszcze o wielorazowym pieluchowaniu, ulubione marce organicznych ciuszków dla dzieci, praniu w orzechach i płukaniu prania w olejkach naturalnych (lawendowym, różanym), naszych naturalnych sposobach na dolegliwości bez użycia lekarstw: kolka, ranka na skórze, ciemieniucha itp. to po prostu dajcie znać. ;) Pewnie i tak sama nie wytrzymam i od czasu do czasu coś wrzucę. ;)

Zmiany 

- gondola robi się przymaława... ;)
- od kiedy zrobiło się ciepło, nie tylko lubimy, ale uwielbiamy spacery w wózku!
- noszenie w chuście przestało równać się sen -  jest to za to znakomita okazja do obserwacji!
- kapiele zawsze były ok, ale od jakiegoś czasu uwielbiamy wieczorne kapiele - byle tylko w letniej wodzie!
- ulewania jakby odrobinę mniej, ale nadal...
- za nami drugie szczepienie - całe szczęście że jest pocieszyciel w pobliżu... :) (karmię ją podczas szczepienia, dzięki temu płacz trwa nie dłużej niż kilka sekund)
- Gabi ochrzczona :)


Rozwój w ostatnim miesiącu:

- przekręcanie się na boki
- przekręcanie się z plecków na brzuszek - od ok. 2 tyg. ledwo położymy ją na plecki,
a już leży na brzuszku (wytrzymuje tak bawiąc się nawet 20 minut)
- żywe zainteresowanie jedzeniem innym niż pierś - póki co nie dostaje jeszcze posiłków stałych
- gadanie, gadanie i gadanie... :) było już: "dadadada"; "tatatata"; "bleblebleble"; "bababababa", 
no i oczywiście wszelkie "aaaaaaa" i "eeeeeee" ;)
- łapanie się za kolanka, później za stópki i od jakiś trzech tygodni stópki/skarpetki wędrują do buzi
- siłowanie się, żeby usiąść, ale jeszcze nie czas
- uwielbia książeczki, które trzyma w obydwu rączkach
- uwielbia słuchać bajek i piosenek
- żywo interesuje się światem: ludźmi dookoła, listkami na drzewie, kwiatkami, błyskawicznie obraca się w stronę, z której dobiega jakiś interesujacy dźwięk
- gada z nami ;) - opowiada po swojemu, jak się rozkręci to potrafi tak non stop przez kilkanaście minut ;)
- na pleckach obraca się dookoła własnej osi
- próbuje pełzać na brzuszku
- na pleckach unosi bioderka i takimi podskokami przesuwa się do góry
- ma już swoje preferencje a propos zabawek: książeczki i o dziwo maskotki - szczególnie te duży, robią na razie największą furorę
- mata edukacyjna przestaje być atrakcyjna - lubi móc wziąć zabawkę, włożyć ją do buzi itp. wiszące zabawki nudzą ją
- lubi zabawki z pozytywką, szeleszczące i wszystko co można dokładnie zanalizować w buzi










30 maja 2014

DlaczEKO tak? cz. I pielegnacja

Przez prawie całe 24 lata mojego życia, nie sądziłam że nadejdzie taki moment,
kiedy porwie mnie natura! ;)
Już wyjaśniam o co chodzi. Wszystko zaczęło się od wewnętrznej potrzeby, by naszej Gabrysi dać jak najlepszy start w życiu... W ciąży powolutku zaczęłam praktykować, a przede wszystkim dokształcać się w tym temacie. Przełomowym momentem był Tydzień Bliskości organizowany w moim mieście, zaproszeni byli m.in. amerykańskie małżeństwo (pediatra i pielęgniarka), którzy propagują i uczą o RB czyli o Rodzicielstwie Bliskości. Przepadłam totalnie. I bardzo się z tego powodu cieszę! Nakupowałam książek, zaczęłam czytać i chodzić na warsztaty: noszenie dziecka w chuście, wielorazowe pieluchowanie, naturalna pielęgnacja, zdrowe odżywianie, BLW itp. W listopadzie poszliśmy z mężem na szkołę rodzenia i naturalnego rodzicielstwa i dzięki temu nie tylko poznałam świetnych ludzi, ale również odkryłam w sobie Coś nowego, coś całkiem...Naturalnego i oczywistego, ale jakże zepchniętego na margines w dzisiejszych czasach - że NATURA w każdym aspekcie naszego życia, jest dla nas najlepsza, a przede wszystkim dla tych  najmniejszych.


O PIELĘGNACJI MALUCHA


Tak, zdjęcie powyżej przedstawia wszystkie produkty, które do pielęgnacji używa nasza Córeczka, oczywiście nie wszystkie naraz. Starałam się, aby było jak najbardziej naturalnie, ale przy tym skutecznie, czyli aby wszystkie te produkty spełniły swoje zadanie w pielęgnacji maleństwa.
Co jest potrzebne noworodkowi do mycia i pielęgnacji skórki ciała? Tylko jedno - mleko mamy. Proste, tanie i jakże skuteczne! Czy słyszałyście kiedyś, że mleko nawilża, koi podrażnienia, działa osłaniająco i antyseptycznie? Takie właściwości ma nasze własne mleko i grzech tego nie wykorzystać. ;) Kilka kropli dodajemy do wody podczas kąpieli (ja dawałam ok jedną małą łyżeczkę), mleko możemy też stosować przy katarku (po kropelce do noska) lub przy podrażnionej pupie (po umyciu wodą, przemyć mlekiem) - zastosowań jest jeszcze bardzo, bardzo wiele.

Nasuwa się proste pytanie. Czemu nam o tym nikt nie mówi? Bo to stara mądrość, która przestała być przekazywana z pokolenia na pokolenie, tak jak wiele innych. Po co używać mleka, skoro na półkach sklepowych roi się od kolorowych, pachnących mydełek dla dzieci? A jeszcze gorsze są te pseudo-ekologiczne. Na opakowaniu jak byk - bez parabenów, bez środków drażniących z naturalnym olejem migdałowym. A w składzie? Olej migdałowy na 20stej pozycji, a zaraz po nim perfum w składzie.

Skórki naszych maluchów naprawdę nie potrzebują takiej chemii, zwłaszcza, że skóra dziecka jest 10 razy cieńsza od naszej, trzeba więc liczyć się z tym i wiedzieć, że wszystko co ponakładamy na tą skórkę - wnika do wnętrza organizmu przez naczynia włosowate. Ktoś powie, tyle chemii naokoło i zanieczyszczeń środowiska, a tu wielkie halo o jeden detergent do mycia z drogerii - tak, bo gdzieś tej chemii dobrze jest unikać. Tam, gdzie mamy na to wpływ i przede wszystkim w trosce o nasze dzieci.

Gdy już uznamy, że nasz maluch potrzebuje czegoś dodatkowego, ja polecam wybór naturalnego płynu do mycia np. ALEPP (oliwa z oliwek + olej laurowy, koniecznie z certyfikatami jakości) lub naturalnego (bez dodatków) mydełka marsylskiego. Obydwa produkty delikatnie się pienią, pachną ziołami i pozostawiają skórę czystą i odżywioną. Koszt to ok 20 zł (kostka) i 40-50 zł (płyn). Produkty bardzo wydajne.

Nawilżanie i masaż. W tej kwestii niezawodny jest naturalny - nierafinowany, tłoczony na zimno olej ze słodkich migdałów. Polecany jako pierwszy w pielęgnacji niemowląt. Bardzo delikatny, bezzapachowy. Natychmiast się wchłania, nie tłuści i pięknie nawilża, idealnie sprawdza się podczas wieczornego masażu niemowlaka. Ja swój zakupiłam na stronie certyfikowanych, ekologicznych kosmetyków włoskich. Cena ok 50 zł. Olej ze kokosa (ekocert) zazwyczaj jest ciut gorzej tolerowany. Jest bardziej tłusty, trzeba go dłużej przygotowywać (podgrzewać w kąpieli wodnej, gdyż ma postać stałą) - ale ma jedną ważną zaletę - możecie pielęgnować nim skórę, smażyć na nim naleśniki, robić maseczkę do twarzy i włosów, smarować ciało malucha cienką warstewką przed wyjściem na zewnątrz (zawiera naturalny filtr UV)  - po prostu wszystko. Jest pyszny i bardzo zdrowy. Koszt ok. 30 zł. No i jeszcze w temacie kuchennym, użyć możecie nawet zwyczajnej oliwy z oliwek, ale małe ilości, cieńszą warstwę. Zalety naturalnych olejów są m.in. takie, żer zawierają mnóstwo cennych minerałów i witamin, dlatego przechowujemy je w lodówce. Żaden sklepowy lub apteczny wyrób dla niemowląt, nie posiada takich naturalnych dobroczynnych substancji.

Zabrakło jeszcze jednej pozycji jaką naturalny olejek lawendowy (tylko nie eteryczny!). Dodany do kąpieli malucha w ilości 2-3 kropli podziała kojąco, relaksująco i wyciszy malca do snu. Lawendowe płyny J&J mogą się schować!

Jeśli mimo wszystko naturalna pielęgnacja jakoś Was nie przekonuje, zachęcam dziś do sprawdzenia co znajduje się w składzie niemowlęcych kosmetyków, które używamy. Ja przeanalizowałam kilka składów produktów, które kupiłam w wyprawce zanim urodziła się Gabi i teraz z mężem sami je zużywamy (Emolium, Mustela, Put&Rub), a jak zużyjemy to też przejdziemy na najbardziej naturalną stronę pielęgnacji. Właściwie już to robimy, ale chcemy przy okazji opróżniać półki z kosmetykami. Co już sprawdziłam u siebie? Hitem jest naturalny korund, sproszkowana spirulina, naturalny olejek arganowy, czy 3% kwas hialuronowy i nagle okazuje się, że nie potrzeba wydać 200 zł - aby mieć naprawdę znakomite w działaniu serum, peeling i maseczkę. Chociaż dla takich wzrokowców i estetów jak ja to katorga - staram się rzucać już na przepiękne opakowania w sklepach i nie ufać temu co wypisuje producent na opakowaniu, tylko zajrzeć najpierw w skład i dopiero później podjąć ostateczną decyzję.


Poniżej link do artykułów, o niektórych substancjach chemicznych, które znajdują się zarówno w naszych kosmetykach jak i tych przeznaczonych o zgrozo dla noworodków i niemowląt: KLIK, KLIK, KLIK.

19 maja 2014

Dokładnie rok temu...

12 miesięcy temu, a był to weekendowy dzień w ciepłym już Londynie, zrobiłam test ciążowy. Następnego dnia znowu i tak w sumie z pięć lub sześć tych testów. ;) Radość mieszała się ze strachem, bo równolegle - mocno rozchorowałam się i chorowałam naprawdę długo..ale mimo wszystkich problemów i komplikacji które towarzyszyły nam podczas ciąży, mamy naszą piękną Córcię. :) 
Nie mogę uwierzyć, że minął już pełny rok.
Dziś 19 maja i również dzisiaj Gabrysia skończyła 19 tygodni czyli 4,5 miesiąca.
Czas toczył się powoli, ale teraz mam wrażenie, że była to tylko chwila...
Jak to możliwe, że wtedy kilku milimetrowe stworzonko, główka od szpilki - teraz ma 6 kg i jest cudną, aktywną, roześmianą i piękną dziewczynką, ciekawą wszystkiego i odkrywającą coraz więcej każdego kolejnego dnia??
Cuda, po prostu cuda! 

 

Maj 2013





Maj 2014










17 maja 2014

Długo nas nie było...

Nie było nas strasznie długo, ale powodów dostatek,
 postaramy się to szybko nadrobić! 
Póki co przepraszamy i szykujemy zaległy wpis. ;)




29 kwietnia 2014

Mlekoteka

O tym, że temat dotyczący karmienia piersią może stać się swego rodzaju fascynacją wie niewiele osób
Fascynacją bardzo pozytywną oczywiście. Mnie owa fascynacja zdecydowanie dotknęła, choć dla niektórych domyślam się, że może być odrobinę dziwna. ;)
Wszystko zaczęło się od walki o karmienie, o pokarm...a kiedy córcia musiała wrócić do szpitala w 5tej dobie - odciągania pokarmu równo co 3 godziny w nocy i mrożeniu każdej kropli, na wypadek gdyby chociażby pod wpływem ogromnego stresu który wtedy przeżywałam, laktacja miała ustać. Na szczęście tak się nie stało.

To był początek, później pomimo wielu przebojów udało się uregulować laktację i tak zostało do dnia dzisiejszego i mam ogromną nadzieję, że potrwa to jeszcze wiele miesięcy. W międzyczasie wchodząc w ten całkiem inny świat jakim jest macierzyństwo, zaczęłam dużo bardziej interesować się tematem laktacji i czytać fachową literaturę, która absolutnie mnie wciągnęła.

Co przeczytałam i co mogę polecić?

Opowieści o karmieniu piersią - to owoc kampanii społecznej poprowadzonej przez znajomą doulę Mariannę Szymarek. Opowieści różnych kobiet o ich drodze karmienia dziecka mlekiem mamy. Może dla niektórych zaskoczeniem będzie, że jedna z historii dotyczy mamy, która nie mogąc karmić sama maleństwa, dostarczała mu kobiecego pokarmu z banku mleka! Książka nie jest dostępna w księgarniach, ale można pytać/pisać na stronie akcji może ktoś udostępni/da/pożyczy? Do akcji włączyła się m.in Fundacja Rodzić po Ludzku i moje ulubione wydawnictwo Mamania.


Droga mleczna - książka napisana "w duchu" rodzicielstwa bliskości. Wyjaśnia wiele podstaw karmienia, które nawet w dzisiejszych czasach, a może zwłaszcza w dzisiejszych(?) pozostają dla kobiet zupełnie nieznane, przesłonięte przez wszędobylskie stereotypu i utrwalone mity.


Polityka karmienia piersią - książka w sposób dla niektórych być może kontrowersyjny ukazuje m.in. jak ważne jest karmienie mlekiem mamy w naszych czasach. Opiera się na szeregu prowadzonych badań naukowych, potwierdzając w ten sposób słuszność przedstawionych teorii.
Fragment streszczenia najlepiej oddaje jej sens: "Co 30 sekund na świecie umiera dziecko, które zachorowało, ponieważ nie było karmione piersią, lecz otrzymywało z butelki mleko w proszku lub inny produkt, stwarzający ryzyko dla zdrowia.
W swojej świetnie udokumentowanej książce Gabrielle Palmer opisuje wyrafinowane techniki, które stosują wielkie korporacje w celu przekonania rodziców, by odwrócili się od karmienia piersią. Żądza zysku firm produkujących żywność dla niemowląt w sposób systematyczny podważa pewność siebie matek i ich wiarę w zdolność wykarmienia piersią swoich dzieci."


Księga Rodzicielstwa Bliskości - mój absolutny faworyt i książka do której wrócę zapewne jeszcze wiele razy. Karmienie piersią jest oczywiście tylko jednym z fragmentów tej książki, ale zawiera absolutnie najistotniejsze informacje, również w kwestii emocjonalnej i psychicznej, a może przede wszystkim. O tym, że karmienie ułatwia rodzicielstwo bliskości i nawiązywanie niezwykłej więzi między organizmem mamy i dziecka, o korzyściach zdrowotnych - dla obojga!, o hormonalnym wsparciu jakie otrzymujemy od naszego ciała karmiąc maleństwo, o tym jak długo karmić, o wpływie na IQ u dziecka... i wiele, wiele innych. Jest również rozdział o karmieniu butelką - a co w nim? Może się zdziwicie, ale fragment ten ma na celu wspieranie mam, które z różnych przyczyn karmią mlekiem modyfikowanym. Dlaczego? Ponieważ karmienie butelką nie jest przeszkodą w nawiązywaniu bardzo głębokiej relacji z dzieckiem i budowaniu więzi bliskości.



Teraz kilka informacji o tytule postu. MLEKOTEKA to nowa inicjatywa promująca karmienie mlekiem kobiecym. Za miesiąc o tej porze rozpocznie się Tydzień Promocji Karmienia Piersią, w różnych miastach Polski. Prawdopodobnie będzie mu także towarzyszyła akcja Opowieści Laktacyjnych (na wzór Kręgu Opowieści Porodowych, które miały miejsce miesiąc temu). Ja już nie mogę się doczekać! ;)
Zapraszam Was do zapoznania się z akcją na ich stronie - klikając w nazwę Mlekoteka wchodzicie na ich profil na fb.


27 kwietnia 2014

Wielorazowo mi!

Nie chcę zapeszać, ale chyba nam się udało. :) Podczas szykowania wyprawki, bardzo nastawiłam się na wielorazowanie, ale początki były takie, a nie inne i używaliśmy jednorazówek Pampers. Patrząc teraz z perspektywy czasu, chyba jednak nie zmieniłabym tego czasu na wielorazówki, szczególnie biorąc pod uwagę kilka/kilkanaście kupek dziennie i baaardzo częste przewijanie. Kiedy Gabi zbliżała się do osiągnięcia poważniejszego wieku, jakim są trzy miesiące ;)... stwierdziłam, że czas się przestawić i spróbować tak na poważnie. Było kilka wzlotów i upadków, ale ostatecznie w związku z tym, że swoje nastawienie zmieniłam już jakiś czas temu (rodzicielstwo bliskości + jak najwięcej ekologii - o czym napiszę pewnie niejeden odrębny post) - za decyzją poszły czyny i używamy wielorazówek. :)

Oczywiście są wyjątki od reguły np. wizyta u lekarza czy dłuższy wyjazd - zwłaszcza jeśli nie uraczymy pralki w ciągu najbliższych 24 godzin. Przekonujemy się jeszcze do wielorazówek na noc, zakupiłam teraz nowe, bardziej chłonne wkłady i będziemy próbować dalej. Kolejnym problemem, z którym długo nie mogłam się uporać był fakt, że wkład + pieluszka typu kieszonka dawał wałeczek na pleckach Małej, przez co plecki nie miały możliwości leżeć zupełnie w linii prostej... w tej kwestii pomogło nam używanie otulaczy z grubszymi wkładami lub cieńszych wkładów do pieluszek kieszonek.

Nie mogłabym nie wspomnieć, że osobą która (nie wiedząc o tym zupełnie ;)) bardzo nam pomogła, w podjęciu ostatecznej decyzji była Makola i jej post o wielorazowym pieluchowaniu. Była to dla mnie ostateczna motywacja, której potrzebowałam, więc dziękuję Ci. :)

nasza panna w wielo ;)



różne rodzaje wkładek, bambusowo-węglowe, z mikrofibry lub z bawełny...


pieluszki - ach te wzory... :)

 

Powyżej nasza pannica w wielorazówce oraz wciąż rosnący stosik pieluszek - uwaga mamy, które przymierzacie się do pieluszek wielorazowych - to wciąga! :) Na rynku mamy już tak ogromny wybór rodzajów, wzorów i materiałów z których stworzone są pieluszki, że czasem aż trudno przejść obok którejś obojętnie!
 
Na koniec może na zachętę dla tych, którzy się zastanawiają - to było pierwsze zdjęcie...po którego zobaczeniu, zaczęłam poważnie myśleć o pieluchowaniu wielorazowym. Motywacji było jeszcze kilka, ale o tym, o pielęgnacji pieluszek i firmach, które zrobiły na nas najlepsze wrażenie - w następnym poście!



17 kwietnia 2014

O 6 kwietnia :)

6 kwietnia nasza Gabrysia skończyła 3 miesiące. 6 kwietnia mierzyła 65 cm (długaśna! ;)) i ważyła 5,5 kg.
6 kwietnia świętowała swoje 3 miesiące na pierwszej dalszej wyprawie z rodzicami... nad polskim morzem. :) Co prawda droga, którą mamy z Poznania trwa zwykle ok 4 godziny - my jechaliśmy 6, ale było warto. Pogoda też nas specjalnie nie rozpieszczała, ale dobrze było gdzieś wyruszyć dalej, razem w trójkę.
Ostatni raz nad morzem byłam w 10tym tygodniu ciąży, mam wrażenie jakby to było wieki temu...
Poniżej relacja naszej małej podróżniczki...


To ja, w drodze nad morze... :)



A to mama, dawno morza nie widziała kobita... więc cieszyła się jak dziecko. ;)



Jest i tata, spaceruje brzegiem morza, jestem również ja! Zgadnijcie gdzie?


Tak... siedziałam u taty w chuście i smacznie sobie spałam, a rodzice zrobili sobie romantyczny spacer. ;)



14 kwietnia 2014

Chwytać chwile + niemowlęce zabawki

Ostatni wpis już dawno temu, a od tego czasu wydarzyło się tak wiele! Tytuł mówi sam za siebie. Ostatnio ze wszystkich sił staram się chwytać każdą chwilę spędzaną z moją dziewuszką. Tak bardzo się zmienia, że "boję się", że lada chwila obudzę się a obok mnie będzie stała śliczna dziewczynka i powie "cześć mamo! :) ". Tak na poważnie to cieszę się na taką myśl, ale ostatnio przeraziła mnie moja mama, mówiąc, że zanim się obejrzę, Gabi znajdzie sobie kawalera i wyjdzie za mąż - jak to było w moim przypadku. ;) Mam nadzieję, że ten czas aż tak bardzo nie pogna!

Gabrysia skończyła już 3 miesiące! A ja czuję już wyraźnie, że mam taaaką dużą córcię. Rośnie szacunkowo 1 cm na tydzień i przybiera ok 150-200 gramów tygodniowo (na początku było aż 350). To na tyle ze statystyk, resztę podsumuję przy okazji.

Ważniejszym tematem są opowieści. Gabrysia ostatnio tak się rozgadała, wydaje już całe spektrum najróżniejszych dźwięków. Na wdechu, na wydechu, z zamkniętymi ustami i z otwartymi, wysokie i niskie, krótkie i dłuuugie. Bardzo, ale to bardzo dużo się uśmiecha, już nie tylko do nas, ale i do zabawek - furorę nadal robią biało-czerwono-czarne pegazy nad łóżeczkiem, na porządku dzienny są także rozmowy z pegazami... ;) Mała ma też coraz więcej zabawek, głównie ja jej kupuję i nie mogę się oprzeć. Zgodnie z tym, że niemowlęta w tym wieku rozróżniają tylko trzy kolory: czerń, biel i czerwień, staram się wybierać właśnie w tej kolorystyce. Między innymi obkupiłyśmy się w sklepie: http://sklep.whiteandblack.pl/pl/ ,chociaż z cenami jest to spora przesada... na szczęście również marka Tiny Love ma w swoim asortymencie odpowiednią kolorystykę wspomagającą rozwój malucha. Kilka dni temu do Gabrysiowej kolekcji dołączyła też mata edukacyjna. Strasznie podobają mi się te wszystkie nowości, ale wiadomo szczególnie w tej kwestii staram się podchodzić z umiarem, np. Gabi ma nad sobą max 2 zabawki, zbyt duża ilość = zbyt dużo bodźców, co może przynieść skutek odwroty do zamierzonego.
 Nie wybiegam za bardzo w przyszłość i póki co skupiam się na grzechotkach, kontrastowych książeczkach, szeleszczących akcesoriach, lusterkach itp. ale marzy mi się już piękna lala dla Gabrysi - mam już nawet upatrzoną, taką szmacianą... :) Poniżej kilka zabawek, które póki co najbardziej nam się sprawdziły.



Mata edukacyjna marki Tiny Love zdaje egzamin, Gabi bawi się póki co na pleckach, ogląda zabawki, gada do nich i uderza rączkami, takie zajęcie na ok 20-25 minut



Krówka, również Tiny Love ze względu na specjalną zawieszkę idealnie sprawdza się do auta, do fotelika,
Gabi obserwuje krówkę, mruczy coś tam do niej ;) po czym słodko zasypia, a jeździ autem codziennie, więc naprawdę przydatna sprawa. Króluje oczywiście biel, czerń i czerwień.



Zabawki z maty edukacyjnej, na polskim rynku nie ma niestety żadnej kontrastowej maty edukacyjnej - wielka szkoda! Poszukiwałam więc zabawek, które chociaż w części  sprostają temu zadaniu. Te zabawki mają kontrastowe brzuszki lub inne części ciała. Małpkę Gabi lubi najbardziej. :)



Kwiatek grzechotka z szeleszczącymi płatkami marki White&Black, robi furorę od kilku dobrych tygodni, Gabi patrzy na niego oczarowana lub próbuje chwytać łapkami za płatki i miętosić ;)



Ptaszek, inaczej zwany przez nas kurą ;) marki black plum sprawdza się idealnie, Gabi zawsze żywo na niego reaguje, cieszy się i fika nóżkami; uchwyt do zabawki jest na tyle cienki, że bez trudu mieści się w małej rączce




Książeczki kontrastowe, a także harminijki z tej samej serii i karty - oglądamy od czasu do czasu, bo Gabi dopiero wkracza w ten etap i dużo bardziej interesują ją zabawki, które można chwycić, które się ruszają itp.



Książeczka kontrastowa z materiału, wykonana własnoręcznie przez ciocię Gabrysi :) Ma szeleszczące strony, a wewnątrz kontrastowe obrazki oraz metki, które pewnie dopiero z czasem ją zainteresują,
niewątpliwie wzbudza baaardzo duże zainteresowanie u Małej :)



Oczywiście nie może zabraknąć karuzeli, nawet starsze dzieci odwiedzające Gabrysię, zachwycają się nią! :) Bardzo cieszę się z tego zakupu! Na zdjęciu chwila zadumy ;) ale wierzcie mi na słowo, że najczęściej jest uśmiech od ucha do ucha ;)