3 stycznia 2014

9 miesiąc i hospitalizacji ciąg dalszy

Minęły dwa tygodnie od kiedy trafiłam do szpitala. Wiele w tym czasie sie wydarzyło, ale niewiele sie zmieniło. Nadal enzymy watrobowe wywołujące cholestaze rosną, chociaż już nie tak drastycznie. Nadal Mała co trzy/cztery dni ma badane przepływy. Nadal leki w bardzo wysokiej dawce i codzienne liczenie jej ruchów + KTG. Napatrzylam sie już na dziewczyny, które są w dużo trudniejszej i cięższej sytuacji ode mnie. Wczorajszy dzień szczególnie zapamiętam... Dziewczyna z mojego pokoju, z która spędziłam tutaj tydzień dostala krwawienia leżąc spokojnie w łóżku, zbiegli sie lekarze, zaczęli coś mowić o oddzielającym sie łożysku i zabrali ja migiem na porodówke. Po kilkunastu minutach przyszedł jej maz po rzeczy i powiedział ze zaczynaja cięcie cesarskie. 25 tydzień ciąży, a ona leżała plackiem w szpitalu już od kilku tygodni, gdy doszło do pęknięcia błon plodowych. Dziewczyny trzeba sie cieszyć, jeśli jesteście zdrowe i spokojnie spędzacie ciąże w domu, czekając aż Maluszek dojrzeje i rozpocznie sie poród. Niektórzy naprawdę cierpią niewyobrażalnie....

13 komentarzy:

  1. O kurcze, historia przerażająca:( Trzymaj się tam dzielnie, na pewno wszystko się ułoży. Mocno trzymam za to kciuki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Za każdym razem jak czytam czy słucham o takich historiach to cieszę się, że u nas było tak spokojnie... Będzie dobrze Kochana!! Trzymamy kciuki!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. ojej, zawsze ciężko jest widzieć, że dzieją się takie rzeczy, trzymam za Was kciuki i życzę szybkiej poprawy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I ja dziękuję Bogu, że u nas spokojnie. Trzymam kciuki za Was!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szpital to ostatnie miejsce gdzie chciałabym trafić. Chociaż w tej ciąży rezydowałam tam 3 razy... Wydaje się, że sporo ale właśnie w szpitalu poznałam dziewczynę, która począwszy od 6tc, wracała tam co miesiąc... Najpierw krwawienia, krwiaki na macicy, potem skurcze... Tydzień po terminie urodziła zdrową dziewczynkę! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Często myślę o Was. Gratuluję 9 miesiąca. Jeszcze chwilka i Gabrysia będzie z Wami. Historia dziewczyny przerażająca :( Trzymajcie się dzielne!

    OdpowiedzUsuń
  7. Okropne rzeczy przechodzą czasami kobiety w ciąży. Współczuję im wszystkim. Ja już w 39 tygodniu i na szczęście wszystko jest ok. Życzę Ci spokojnej ciąży, wytrwałości, cierpliwości i siły, by dać sobie radę z przeciwnościami losu. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoja ciążą już lada dzień będzie donoszona, życzę Ci wiele spokoju - chociaż takie sytuacje mrożą krew w żyłach i są bardzo smutne :( trzymajcie się!

    OdpowiedzUsuń
  9. Straszna historia . . . brak mi słów. Trzymam za Was kciuki dziewczyny, na pewno wszystko będzie dobrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Współczuję i trzymam mocno kciuki.
    Pocieszę cię, że ja na samiusieńki koniec też przeszłam przez ten horror.
    U mnie swędzenie wystąpiło bardzo wcześnie i było okropne ale nie wiedziałam wtedy czym jest ta choroba i nie przyszło mi do głowy aby powiedzieć o tym lekarzowi. W 38 tygodniu napisałam na blogu o tym swędzeniu, gdzieś między wierszami i napisała do mnie koleżanka, która kazała mi to skonsultować z lekarzem.
    Wyniki miałam złe i nawet nie wyobrażam sobie jak długo to trwało. Nie sypiałam w nocy wcale przez to drapanie.
    Miałam strupy, bo drapałam się do krwi.
    Najprawdopodobniej miałam to świństwo od dawna a żyłam w błędnym przeświadczeniu, że to jakaś alergia bo na wszystko jestem uczulona. 38 tydzień to już ciąża donoszona ale bałam sie mimo to.
    U mnie skończyło się tylko na strachu czego i tobie kochana życzę. Musi być dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marlenko a jakie mialas wyniki enzymow watrobowych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam Aniu odnaleźć wyniki, żeby cię nie oszukać ale nie wiem gdzie je posiałam.
      Ja jeden z tych parametrów miałam aż czterokrotnie większy niż być powinien ale nie pamiętam który.

      Usuń
  12. Mam nadzieję, że u Was wszystko skończy się szczęśliwie. Masz rację, że dopóki nie widzimy i nie jesteśmy świadkami nieszczęścia czy problemów innych to użalamy się nad sobą, dopiero jak zobaczymy z czym zmagają się inni potrafimy docenić to co daje Nam los.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia, wytrwałości!

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń