29 stycznia 2014

Co u nas i dlaczego tak długo nas nie było?

Tak więc postaram się w skrócie, bo historia jest dość długa i zawikłana...
Po powrocie ze szpitala (w trzeciej dobie życia Gabrysi) udało nam się nacieszyć wspólną obecnością przed niecałe dwa dni. Już w drugiej dobie ujawniła się żółtaczka i Mała była naświetlana w łóżeczku obok mojego łóżka w szpitalu, następnie po wypisie mieliśmy skontrolować po dwóch dniach jej poziom. Dzień był cudny, rano pierwsze kąpanie w domu, Mała ślicznie jadła i spała w przerwach...wieczorem pojechaliśmy oznaczyć poziom bilirubiny i omal nie odjechaliśmy... Przez niecałe dwa dni poziom skoczył z 11mg% na 19mg% - Gabi w trybie nagłym została przyjęta na oddział neonatologii i do inkubatorka pod lampy. Zaczęły się nasze pielgrzymki do szpitala, cołodzienne siedzenie przy inkubatorku, w nocy odciąganie pokarmu, który mąż zawoził potem na oddział do Małej - sobota, niedziela, poniedziałek... We wtorek Gabrysia została wypisana, poziom bilirubiny 12,8mg%. Nie byłam przekonana, że to dobry pomysł... kolejna kontrola za dwa dni. Mróz, śnieg, zimno, a my co dwie doby do szpitala na pobranie krwi żylnej od Małej. Ona płakała, ja płakałam... kolejne dni i poziom wzrósł znowu do 16mg%... szczerze? Byłam zrozpaczona. Naczytałam się o chorobach towarzyszących, o chorobach wątroby... Czemu ta żółtaczka nie przechodzi? Mała cała żółta, łącznie z rączkami i nóżkami. Narobiłam w szpitalu szumu i przyszedł ją zbadać neonatolog... wszystko ok, ale gdzieś świta mi myśl o żółtaczce pokarmu kobiecego. Pediatra postanowił, że mam ją odstawić od piersi i przejść czasowo na modyfikowane... jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty... Spadek bilirubiny o 0,6 jednostki (!!!) to za mało, stanowczo za mało. Kazali dopajać glukozą i przejść na karmienie mieszane. Kolejne cztery dni... My nadal w stresie, ja codziennie napady płaczu...mój pokarm chyba przestał jej służyć lub ta mieszanina... bo zaczęły się bóle brzuszka i pobudki ze strasznym płaczem i prężeniem się...
W końcu umówiliśmy się na domową wizytę z rewelacyjnym neonatologiem, ordynatorem oddziału na którym leżała Mała... Chwycił się za głowę, po co modyfikowane? po co glukoza? Wszystko to zaburza laktację, Małej szkodzi i utrudnia trawienie, a dodatkowo stres, że mój pokarm jest temu winien. Nic bardziej mylnego... i tak od tygodnia z trudami, ale przeszłyśmy znów na karmienie wyłącznie moim mlekiem. Rewolucje żołądkowe Gabrysia ma nadal, żółta jest nadal, martwimy się nadal... ale z wczorajszego badania wynika, że bilirubina w końcu zaczęła spadać sama, przez tydzień na moim pokarmie o 2 jednostki w dół... Od ciągłych wycieczek Gabrysia dostała jednak katar i dużo psika...być może to te przeciągi w szpitalu albo auto które staraliśmy się zawsze najpierw ogrzać, ale w drodze powrotnej ze szpitala, nie było już takiej możliwości. A jeśli chodzi o mnie i o połóg... nie miałam czasu się nad tym zastanowić... zmęczona jestem, ale to nic dziwnego, mam anemię, więc biorę żelazo i tyle. Mamy straszne tyły jeśli chodzi o zdjęcia Małej, smutno jest mi również strasznie że 3/4 urlopu męża spędziliśmy w szpitalu, nie udało nam się nacieszyć wspólnym byciem razem. Ważne, żeby Gabi była zdrowa... i cała nasza trójka, wtedy nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.

10 komentarzy:

  1. O kurcze... Przeszliście trochę:( Trzymam kciuki żeby teraz szło gładko! Trzymajcie się Dziewczynki!

    OdpowiedzUsuń
  2. O jej :( Współczuję przeżyć. Ale tak jak mówisz zdrowie najważniejsze i tego właśnie Wam życzę i sił dużo, by przetrwać ten trudny czas :* Trzymajcie się cieplutko!!! Ja też miałam dużą anemię po porodzie, bardzo dużo krwi straciłam, dostałam Tardyferon Fol i po około 2 tygodniach poczułam się zdecydowanie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najważniejsze, że bilirubina w końcu się obniża! Oby tak dalej... Dacie radę na pewno!! Trzymajcie się i mam nadzieję, że w końcu się wszystko dobrze ułoży :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej... życzę Wam zdrowia i cierpliwości. Na pewno wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  5. ojej! :( zdrowia życzę z całego serducha!!! :* będzie dobrze

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejusiu,dobrze,że się wszystko normuje :) Trzymajcie się dziewczyny cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrze, że wszystko powoli się normuje, dużo zdrówka wam życzę i spokoju, żebyście mogli się wreszcie sobą nacieszyć.
    Trzymajcie się!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bidulka się wycierpiała a ty razem z nią :(. Trzymam kciuki żeby było juz tylko lepiej:).

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie urok bycia razem pierwszych dni zepsuła Wam żółtaczka, ale cóż.. jeszcze będziecie mieć dla siebie czas, najważniejsze teraz by wyzdrowiała i wróciła szybko do siebie. Powodzenia.

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Czułam, że coś nie tak.
    Przykro mi, że tak sie wszyscy umęczyliście.
    Masz rację dla rodzica nie ma nic ważniejszego niż zdrowe dzieci.
    Buziole wielkie od nas.

    OdpowiedzUsuń