Takowy post miał się pojawić już jakieś... 2 miesiące temu, ale jak wspominałam wcześniej mam spore "tyły" z dodawaniem wpisów...mam nadzieję, że uda mi się to nadrobić.
Dzisiejszy post dotyczy urządzeń, gadżetów i innych umilaczy, które bardzo przysłużyły mi się i nadal pomagają mi podczas ciąży. Wszystkie umówione poniżej rzeczy użytkuję regularnie i w znacznym stopniu przyczyniają się one teraz do poprawy komfortu mojego funkcjonowania. ;)
No 1. Angel Sounds - czyli detektor tętna płodu, który zakupiłam będąc jakoś w 18 lub 19 tygodniu ciąży. Pomimo stresu ze strony mojego męża (że np. nie uda mi się znaleźć serduszka Małej i zacznę panikować), od pierwszego użycia aż do teraz - nie ma z tym najmniejszego problemu. Nie nadużywam go również w stosowaniu. Do ok 22-24 tygodnia ciąży stosowałam go częściej, bo rzadziej czułam ruchy Gabryśki. Teraz kilka, a czasem kilkanaście razy dziennie raczy mnie kopniaczkami, obrotami itp. więc słucham sobie tak raz w tygodniu dla ukojenia nerwów. ;) Odgłos bicia serca Malucha można również nagrać, a także własne bicie serca i potem puścić Maluchowi gdy pojawi się już po drugiej stronie brzuszka. ;) Dla mnie urządzenie genialne i nieodzowne, uchroniło mnie wielokrotnie podczas dni "ciszy" naszej Kruszynki, od niepotrzebnego stresu i panikowania. Jednym słowem POLECAM!
No 2. Be Safe - adapter do pasów, który kupił mi mąż gdy wkraczałam w 6 miesiąc ciąży. Jestem uzależniona od prowadzenia auta, nie wyobrażam sobie już nie posiadać prawa jazdy. Zakupy w centrum handlowym, wycieczki poza miasto, jeżdżenie po lekarzach, na badania, czy przemieszczanie się w ciągu dnia z naszego mieszkania do rodziców, do teściów, do znajomych - realizowanie tych spraw w ciągu dnia i popołudniami byłoby znacznie utrudnione, a niekiedy nawet niemożliwe gdyby nie auto. Poza tym lubię być niezależna i ogarniać jak najwięcej rzeczy bez pomocy osób trzecich. Tak więc pomimo naszej "umowy" z mężem, że po 5 miesiącu ciąży przesiadam się tylko na fotel pasażera, stało się to średnio wykonalne, bo z połową spraw musiałabym czekać, aż skończy on pracę i wróci wieczorem do domu. Be Safe to rekomendowany i przebadany adapter, który w razie stłuczki/wypadku utrzymuje dolną część pasów na naszej miednicy, przez co uniemożliwia przesunięcie się pasów wyżej na brzuch i ucisk brzucha. Gdy mój brzuszek stał się już zauważalny, stresowałam się podczas prowadzenia auta, a obowiązek zapinania pasów również dotyczy kobiet w ciąży. Gadżet ten dał mi poczucie dużo większego bezpieczeństwa i komfortu. Uważam, że naprawdę opłaca się go nabyć i użytkować, jeśli sporo czasu spędza się w aucie, czy to za kierownicą czy na miejscu pasażera.
No 3. MAMA MIO Tummy Rub - masełko do ciała, zapobiegające powstawaniu rozstępów, do stosowania na brzuchu, udach, pośladkach. Jak dla mnie absolutny hit. Z wcześniejszego postu dotyczącego preparatów na rozstępy, mogłyście wyczytać, że zmieniałam je i po kolei testowałam różne, z różnych półek cenowych. Tummy Rub Butter absolutnie pobija wszystkie pozostałe preparaty. Nadal łączę go z oliwkami, którymi masuję ciało po prysznicu lub po kąpieli, ale żaden inny kosmetyk tak dobrze nie nawilżał mojej skóry na cały dzień. Podczas używania innych kremów np. Mustela, Pharmeceris - po kilku godzinach brzuch stawał się "suchy", skóra napięta i zaczynał swędzić. Z tym masełkiem wystarczy raz dziennie rano wysmarować dobrze brzuch i inne newralgiczne miejsca, a do samego wieczora skóra jest przyjemnie nawilżona i nic nie swędzi. Nawet jeśli pojawią się u mnie jakiekolwiek rozstępy (póki co, ich nie mam), to nadal będę polecać to masełko, bo daje niesamowity komfort mojej skórze, przy tym jest bardzo przyjemne w rozprowadzaniu i przepięknie pachnie.
No 4. UKALA Boots - czyli najwygodniejsze i najcieplejsze buty na świecie, mój hit na tegoroczną jesień/zimę. Idealny model na zimne dni dla kobiet w ciąży. Te buty ratują mnie w wielu sytuacjach, ponieważ mam już spory problem z wiązaniem sznurowadeł. Świetnie sprawdzają się na spacery, są wygodne i bardzo cieplutkie (wyściółka z owczej wełny), rewelacyjnie sprawdzają się gdy jadę na basen - raz dwa można je założyć i zdjąć, a przy okazji nie trzeba bawić się z zakładaniem skarpetek ;) buty są tak ciepłe, że nawet przy mrozach w zeszłym roku mogłam je nosić bez skarpet, a stópki były wręcz gorące. :) Idealne gdy wychodzę gdzieś szybko coś załatwić, zakładanie butów zajmuje mi 30 sekund. Strzał w 10! i moje ukłony dla tego, kto wymyślił te buty! Wiem, że niektórym się nie podobają, zdecydowanie nie jest to obuwie eleganckie czy profilowane... ale coś za coś, myślę, że nie istnieją inne - tak ciepłe, tak miękkie i tak wygodne buty zimowe.
No 5. Przedłużki do biustonoszy - mała rzecz a jaka zmiana w komforcie noszenia bielizny. Być może dla części z Was będzie to śmieszne, ale naprawdę ten mały gadżet bardzo mi się przysłużył, zwłaszcza w ostatnich tygodniach. :) W połowie ciąży musiałam odłożyć na półkę wszystkie dotychczas noszona staniki, we wszystkich było mi niewygodnie. Bazowałam tylko na dwóch nowych, które prałam na zmianę, a które były wygodne przede wszystkim z tego powodu, że nie posiadały fiszbin, chociaż nadal były usztywniane. Przedłużki do staników uratowały... mój biust. ;) Dzięki nim nic mnie nie ciśnie, nie uwiera i nie przeszkadza tak jak wcześniej, przy okazji zaoszczędziłam trochę, bo byłam już bliska zakupienia kolejnych dwóch sztuk w rozmiarze i budowie, która po ciąży na pewno by mi już nie odpowiadała. Przy okazji polecam Wam świetne staniki do karmienia marki TRIUMPH, które są ładne, eleganckie i przy okazji posiadają usztywniane miseczki - dla tych, które nie lubią/nie czują się w miękkich stanikach z materiału. Przy okazji dobrze nosi się je także w ciąży. ;)
TRIUMPH Mamabel Plain P / Cotton P
No 6. Dresowe spodnie ciążowe z panelem - idealny wynalazek do funkcjonowania "po domu". Kupiłam ze trzy pary legginsów ciążowych, ale w tym momencie wszystkie mnie cisną, zakładam je więc na wyjścia bo dobrze wyglądają do ciepłych sukienek i tunik. Z dresami nie ma tego problemu. ;) Panel jest na tyle wysoki (teraz już wiem, że jest to bardzo ważna cecha spodni ciążowych), przypada tak wysoko, że nie ma mowy o jakimkolwiek dyskomforcie, czy ucisku gumki na środku brzucha.
Po śmigania po domu, na spacer, do spożywczaka - nie ma lepszych i wygodniejszych dla mnie spodni. ;)
Ja idealny model znalazłam na Allegro u użytkownika
anda47. Spodnie są tanie, wytrzymałe podczas prania i niesamowicie wygodne! Zainteresowanym polecam od razu zakupić dwie pary, żeby nie płacić podwójnie za wysyłkę, tak jak ja to zrobiłam. ;)
No 7. Majtki typu hipstery - konkretnie chodzi o majtki "biodrówki" z niższym stanem. Męczyłam się trochę zakładając zwykłe figi, a o bieliźnie z wyższym stanem już od dawna nie było mowy. Taki model jest zdecydowanie moim faworytem w ciąży i bardzo żałuję, że wcześniej nie wpadłam na ten pomysł, by przestawić się na tego typu bieliznę. Dla mnie są po prostu najwygodniejsze, a jak możecie zauważyć komfort noszenia różnych elementów garderoby, ma dla mnie spore znaczenie. Być może jestem po prostu wybredna, niemniej jest to w tym momencie jedyna bielizna, której po założeniu "nie czuję" i nic mi nie przeszkadza w obrębie brzuszka. Dzięki temu mogę nosić swój zwykły rozmiar bielizny, nie muszę zmieniać na rozmiar większy, tak aby większy był obwód w biodrach.
Na zdjęciu Triumph Body Make-Up Hipster.
No 8. L'occitane Almond Shower Oil - zdecydowanie ulubiony kosmetyk do mycia ciała w trakcie ciąży. Przepięknie pachnie, fajnie pielęgnuje ciało - nie wysuszając go. Taka odrobina luksusu z samego rana pozytywnie wpływa na moje samopoczucie. Wieczorem świetnie sprawdza się podczas relaksującej ciepłej kąpieli. Zdecydowanie jest to jeden z moich wspomagaczy - które niejednokrotnie ratują mnie przed jesienną chandrą. Jednym słowem mała rzecz, a cieszy i przy okazji obłędnie i "ciepło" pachnie. :)
Jako kosmetykomaniaczka, nie mogłabym o nim tutaj nie wspomnieć. ;)
No 9. Jednodniowe/świeżo wyciskane soki - czyli ni to gadżet, ni urządzenie - ale dla mnie to zdecydowany must have w trakcie ciąży! ;) Od czasu do czasu mam serwowane domowej roboty soki, ale w między czasie często mam ochotę na coś słodszego do picia. Zwykłych soków z kartoników piję mało, szczerze mówiąc przestały mi smakować, są dla mnie stanowczo za słodkie. :/ Jednodniowe i świeżo wyciskane soki, zarówno z owoców jak i z warzyw to spora porcja witamin, minerałów które przyswajamy najszybciej, bo zamiast jeść wszystko osobno, wypijany raz dwa pyszny sok. Przede wszystkim polecam Wam soki robione w domu, najlepiej przy użyciu wyciskarki, a nie sokowirówki (tutaj pod wpływem ciepła wydzielanego podczas działania maszyny, zabijana jest część witamin z owoców i warzyw). Hitem na zimne wieczory jest bezalkoholowy grzaniec. :) Wystarczą dwie pomarańcze, mandarynki/cytryna, trochę imbiru (korzeń) - wyciskamy z nich sok i lekko podgrzewamy. Dodajemy odrobinę goździków, cynamonu i opcjonalnie kawałek brzoskwini. Możemy ze wszystkiego przyrządzić też wywar i wymieszać pół na pół z ciepłą herbatą. Samo zdrowie. Yummy! :)))
Jak widzicie przedział rzeczy bardzo zróżnicowany. :) Numeracja ma tutaj znaczenie, bo na początku opisałam najbardziej przydatne i najważniejsze dla mnie elementy, a na końcu jak widzicie trochę więcej przyjemności. ;) Jeśli w między czasie okaże się, że o czymś ważnym zapomniałam, postaram się dodać aktualizację.