23 sierpnia 2013

Dziwny dzisiaj dzien...

Od rana złapało mnie okropne znużenie, czułam się jakbym w ogóle nie spała. Po godzinnej drzemce, wzięło mnie na wymioty i przez kilka dobrych godzin było mi niedobrze. Popołudniu jakoś wszystko minęło i przestałam o tym myśleć, skupiając się na sprzątaniu (jesteśmy nadal w jakimś zawieszeniu, po przeprowadzce). No i po godzinie 14 nagle raptem wzięło mnie na Nutellę, no to zjadłam łychę. Następny w kolejne był surowy ogórek, no to wszamałam. A teraz kończę opakowanie śledzików w sosie śmietanowym (wiem... nie bardzo to zdrowe) i strasznie zaczęło mnie cisnąć na chipsy i wodę gazowaną...

Ja nie mogę, co się dzieje. Dlaczego zawsze wydawało mi się, że zachcianki w ciąży są kwestią delikatnie mówiąc wyimaginowaną i polegają na tym, że jak każdy człowiek, ma się czasem na coś ochotę + ciąża sprzyja dogadzaniu sobie, przecież jest to okres bardzo wyjątkowy dla każdej kobiety.

A guzik prawda! Czuje się po prostu tak wielką chęć na coś, że trąca to o przymus i chodzi to za Tobą i chodzi... aż w końcu Cię dopada i od razu życie staje się ciut piękniejsze... ;)
Aż strach się bać co będzie dalej! A Dzidziol rytmicznie podryguje w brzuszku.
Pytanie tylko, czy takie cuda mi odpowiadają, czy raczej daje znać, żeby trochę wyluzować z tym mieszaniem jedzenia...
Póki co, mdłości sobie poszły i to jest argument, że nie jest to chyba aż tak złe. ;)


2 komentarze:

  1. :))) ja w pierwszej ciązy nie miałam zachcianek i tez tak myślałam że to zwykły wymysł, teraz w drugiej ciąży zachcianki mam na wszystko-kilka razy dziennie! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to właśnie chyba jest ;) Mam wrażenie ostatnio, że każdego dnia dowiaduję się o sobie i ciąży czegoś zupełnie nowego, teoretyczna wiedza tutaj chyba nic nie znaczy, trzeba to przeżyć ;)

      Usuń