4 listopada 2013

28 tydzień i niedzielny relax! ;)

Dzisiaj mija dokładnie 27+5 tc. Mój cotygodniowy rytuał czyli czytanie i analizowanie co zmienia się u mojej Dzidziulinki (co dojrzewa, co się rozwija, ile mniej więcej przybrała na wadze) właśnie dzisiaj miał miejsce. Bardzo cieszy mnie fakt, że wszystkie narządy powinny być już na tyle rozwinięte, że w razie przedwczesnego porodu na tym etapie - 28-tygodniowe kruszynki dają sobie radę przy wsparciu aparatury medycznej. Oczywiście! Nikt na tym etapie nie wyczekuje porodu i go nie chce, w końcu wcześniaczki nierzadko obarczone są  po porodzie wieloma problemami wynikającymi z ich niedojrzałości...ale dobrze wiedzieć, że są w stanie poradzić sobie po drugiej stronie brzuszka, a nawet rozwijać się później bez większych problemów. Naoglądałam się w życiu trochę takich małych istotek na oddziałach neonatologii i różnica między maluchami z 25 tygodnia, a tymi z 28,29 jest naprawdę ogromna.
Moją Dzidziulinkę chcę zobaczyć dopiero w styczniu, ale każdy kolejny tydzień ciąży i skoki milowe w rozwoju prenatalnym dziecka, dają mi ogromną radość i nadzieję, że i u nas będzie dobrze... :)
Za tydzień kolejna wizyta u lekarza, bardzo chciałabym usłyszeć, że nadal wszystko przebiega dobrze, a Mała prawidłowo przybiera na wadze.

Test obciążenia glukozą. Byłam dzisiaj na badaniu poziomu cukru we krwi. Całe badanie trwało 2 i pół godziny i oczywiście jedyne co piłam/jadłam to glukoza. Dałam radę, chociaż z małą pomocą cytrynki. ;)
Nie jestem niestety specjalnie zadowolona z przygotowania jej dla mnie. Dostałam połowę kubka wody i to w dodatku chłodnej wody, w której nijak taka ilość cukru nie chciała się rozpuścić, mimo że mieszałam intensywnie...na koniec w kubku została breja gęstej glukozy, którą pani pielęgniarka - o zgrozo! - kazała mi zjeść łyżeczką i pogryźć. Szczerze? Nie było to przyjemne, ale na szczęście nie zwymiotowałam i dałam radę wysiedzieć przez kolejne dwie godziny. Towarzyszyła mi książka Doroty Wellmann i całe szczęście, to dzięki temu nie myślałam o tym, że jest mi odrobinę niedobrze. :)

III trymestr w toku, brzuszek rośnie jak na drożdżach, ale widać to dobrze tylko kiedy jestem w pozycji pionowej, gdy siedzę lub leżę brzuszek się chowa bardzo mocno, aż wygląda to dziwnie...może wkleję Wam kiedyś porównanie jak wyglądam w pionie, a jak w poziomie. ;) Rozstępów póki co nie zanotowałam, ale jestem psychicznie przygotowana, że może w pewnym momencie pojawić się ich cała chmara. Kilka dni temu koleżanka opowiadała mi, że jej siostra w 38 tygodniu nie miała ani jednego rozstępu i nagle po jednej nocy pojawiły się na całym brzuszku...widać bywa i tak, trzeba być gotowym. :) Smaruję się intensywnie masełkiem Mama Mio Tummy Rub, które niestety muszę zamawiać z zagranicy. Robiłam kiedyś wpis na temat preparatów przeciwrozstępowych, masełko to - pobija wszystkie pozostałe. Przede wszystkim utrzymuje nawilżoną skórę na długo i nie odczuwam po jego wsmarowaniu swędzenia brzucha.

A na koniec kilka zdjęć pod hasłem niedzielny relax, dobrze, że zamówiona przeze mnie bruschetta z grillowanym kurczakiem nie załapała się na zdjęcie! Była ogrooomna, a ja jak gdyby nigdy nic...wszamałam ją w zaledwie kilka minut. Hmmm. Pycha! Na samo wspomnienie, robię się głodna.
Coś ostatnio apetyt wyraźnie mi rośnie... :)






8 komentarzy:

  1. Ja testu glukozy też nie wspominam dobrze.
    A jesli chodzi o rozstępy to cie pocieszę. W pierwszej ciąży jedyne jakie miałam pojawiły się w ostatnim tygodniu. W tej identycznie kilka dodatkowych w tym tygodniu:))))Fajnie co?
    Tobie oczywiście rozstępów nie życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli prawdą jest (a raczej jest) to, że rozstępy są kwestią genetyczną, no to nie ominą mnie! ;)

      Usuń
  2. Pięknie wyglądasz :) a brzusio w pionie sporo wygląda ;)
    Cieszę się, że u Was wszystko dobrze!!

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) No 7 miesiąc, to w końcu 7 miesiąc ;)))

      Usuń
  3. Masz rację, nie chcemy żeby dziecko urodziło się za wcześnie ale świadomość że już by sobie poradziło jest budująca;) I tak od pierwszego dni ciąży, byle doszło do zapłodnienia, byle się zagnieździło, byle przetrwać I trymestr byle do 28tc, byle do porodu... Takie to cele... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładniei i tak już pewnie nam pozostanie... :))

      Usuń
  4. ślicznie wyglądasz, a rozstęy mogę się nie pojawić:) u mnie ich nie było wcale...też czułam się jakaś podbudowana kiedy wiedziałam, że w razie czego moje maleństwo by sobie poradziło...a okazało się, że urodziłam po terminie :)))
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję pięknie! :) fajnie, że Ciebie ominęły. byle do 37 ;)

      Usuń