12 listopada 2013

Luzny temat - dylematy zakupowe

Bardzo cieszę się, że w dzisiejszych czasach mamy tak duży wybór akcesoriów i wyprawki dla dziecka. Kiedyś takich dylematów nie było, bo i produktów nie było. Jest się z czego cieszyć, bo asortymenty niektórych sklepów - zarówno tych stacjonarnych jak i tylko online - niekiedy naprawdę zachwycają.
Problemem są natomiast ceny, często po prostu na kieszeń osoby zarabiającej w zachodniej części Europy. Dlatego nie dziwi mnie fakt, że przeglądając paki ubrań na ebay po dzieciach np z UK, w 99% widzę ubrania markowe z wyższej półki cenowej. Dlatego żeby dopełnić naszą wyprawkę dla Małej, wzięliśmy udział w takiej licytacji i za stosunkowe niedużo pieniążki staliśmy się posiadaczami dodatkowych 40 ciuszków takich marek jak Next, Mothercare, Bébé Coco, Bonnie Baby itp. Ubranka w stanie idealnym, część zupełnie nowa jeszcze z metkami. Dlaczego by nie skorzystać z takiej okazji? Grunt to dobrze kombinować. ;) Reszta naszej wyprawki ciuszkowej składa się zarówno z markowych ciuszków, które kupowałam sukcesywnie raz na jakiś czas lub z tzw. no name, które spełniły moje dwa główne wymagania: miały ładny, nietandetny wzór (lub były całkowicie gładkie) oraz wykonane były ze 100% bawełny, najlepiej organicznej (bez sztucznych dodatków). Kupowanie ciuszków zakończone. Był czas na wózek, kocyki, pościelki i elementy związane z karmieniem (tutaj skusiłam się na asortyment firmy Medela - filozofia marki i prowadzone przez nich badania naprawdę mnie przekonują). Gdy ogarnę się w mieszkaniu na pewno pozamieszczam kilka zdjęć naszej (mojej i Małej) wyprawkowej szafy. :)

Teraz przed nami następny krok w uzupełnianiu wyprawki dla Córeczki. A poniżej kolejne małe dylematy. Jeśli macie jakieś propozycje lub możecie coś polecić w tej tematyce to czekam na Wasze sugestie i porady. :)

1. Materacyk - z wkładem sztucznym (silikonowym) czy naturalnym (gryka, kokos, bambus, trawa cytrynowa). Nie tak dawno był szał na te "naturalne" wkłady. Teraz coraz częściej słyszę, że: szybciej się psują pod wpływem wilgoci, namnażają się w nich łatwiej roztocza i bakterie, mają specyficzny i dość wyraźny zapach, który może przeszkadzać). Na który rodzaj padł Wasz wybór?

2. Łóżeczko czy kosz Mojżesza (na początek) - byłam przez dłuższy czas stanowczo za koszem, bo wygodny, bo lekki, bo przyjemny i dość ciasny co jest ważne dla noworodka. Najnowsze badania dowodzą, że noworodki śpiące same w dużych niemowlęcych łóżeczkach, częściej odczuwają smutek spowodowany osamotnieniem, od dzieci które śpią blisko swoich rodziców, a w ciągu dnia ciasto owinięte np w małych kołyskach lub właśnie miękkich koszach. Ostatnio na szkole rodzenia, którą zaczęliśmy z mężem, położna powiedziała słowa, które bardzo utkwiły mi w pamięci... że "jesteśmy jednym z niewielu ssaków, które po okresie ciąży (gdy Maleństwo cały czas miało ciepło, było kołysane i lulane) tuż po porodzie wyrzucamy je z "gniazda" i radykalnie zmniejszamy nasz bliski kontakt z nim" - pomimo, że samo pojawienie się go po drugiej stronie brzuszka i wszystkie zmiany wokoło - są ogromnym szokiem dla każdego maleństwo (bez względu czy mówimy o człowieku czy o zwierzęciu - wszystkie te najmniejsze istoty potrzebują tego samego - bliskości, ciepła, poczucia bezpieczeństwa i pokarmu - ssania). 
Niestety nasze mieszkanko póki co jest małe, więc zastanawiam się czy kosz + gondola + później łóżeczko zmieszczą się na naszym metrażu. Co więc wybrać...?

3. Wyposażenie wózka - wózek już mamy, a teraz czy kupować pościel i wyprawkę przeznaczoną konkretnie do gondoli, czy raczej po prostu postawić na grubsze kocyki pod dziecko i do przykrycia? A dodatkowo pozostaje dylemat torby, która nie jest dołączana do naszego wózka - kupować markową x-landera czy postawić na tańszą, niedopasowaną bezpośrednio do naszego wózka?

4. Nocne światło - które ma ułatwić zajmowanie się Maleństwem w nocy, czy kupić kinkiet na włącznik o ciepły i delikatnym świetle, czy lampkę wkładaną do kontaktu która będzie delikatnie świecić się przez całą noc? Będziemy spać z Córcią w tym samym pokoju.

5. Kosmetyki - będę kupować dopiero przed końcem grudnia, ale zastanawiam się na jaką markę postawić. Zdecydowanie chciałabym, aby było to produkty organiczne (na pewno pozbawione parabenów, perfumów i parafiny - która jest syntetyczna i ropopochodna i nijak nie współgra z delikatną skórą dziecka, jedynie może ją zapychać). Myślę nad kosmetykami Pat&Rub oraz kilkoma francuskimi markami dla noworodków i niemowląt. A może...? - postawić na zupełnie naturalną pielęgnację i zakupić nierafinowany olejek organiczny do kąpieli, który nie ma prawa uczulić; mąkę ziemniaczaną do mycia pupy i masło Shea do nawilżania ew. przesuszonej skórki dziecka? I stosować tak chociażby przez pierwsze 4 tygodnie życia Maleństwa, kiedy skóra jest najbardziej delikatna i każdą substancję którą użyjemy wchłania do wewnątrz?

6. Tummy Tub (wiaderko do kąpieli) czy wanienka? - póki co jestem murem za wiaderkiem...ale zastanawiam się czy oprócz pozytywnych skutków u Maleństwa, jakie niesie dla niego kąpiel w pionowej pozycji, będzie nam wygodnie tak kąpać Maluszka? Czy nie będziemy się stresować podczas podtrzymywania jej główki i w końcu czy będziemy w stanie kąpać w pojedynkę, czy zawsze będą musiały robić to dwie osoby?

Jak podkreśliłam, są to takie dość luźne dylematy - tzn. nie staję na głowie przed podjęciem każdej jednej takiej decyzji, ale niemniej trochę zaprzątają one moją głowę. Wciąż pojawiają się nowe znaki zapytania, dużo czytam nowych doniesień i badań na różne tematy - mam jednak świadomość, że za 10 lat może okazać się, że było one nie do końca trafione, a naukowcy w jakiejś kwestii diametralnie zmienili swoje zdanie. 

Nie zmienia to jednak tego, że chciałabym móc jak najlepiej przygotować się na przyjście mojej Córeczki w absolutnie każdej dziedzinie (wiem, że się nie da!) ale na tyle na ile pozwoli mi czas, wiedza, fundusze i intuicja będę się starać. :)




*************************************************************

Poza tym dzisiaj mamy wizytę u lekarza - nareszcie! Dla mnie 4 tygodnie oczekiwania na taką wizytę to prawie wieczność! Dziś znowu się zobaczymy nasza Kruszynko! :) 

Test obciążenia glukozą (75g) wyszedł dobrze. Z czego bardzo się cieszę, mogę jeść dalej lody. ;)
EDIT: jednak wg mojej lekarki poziom glukozy na czczo, wyszedł mi zbyt wysoki... mam często badać glukozę i stosować kilka zasad dotyczących diety cukrzycowej jak np. unikanie cukrów prostych (żegnajcie lody) itp. itd. ;/

Leci 29 tydzień... a ja nie mogę, wprost nie mogę doczekać się Świąt Bożego Narodzenia. Uwielbiam atmosferę jaka towarzyszy przygotowaniom i całej tej świątecznej otoczce. Myślę już o prezentach i aranżacji wnętrza naszego mieszkania, bo nie zamierzam biegać w tłumie po sklepach w 36 tygodniu. ;)
W tym roku oczekiwanie będzie wyjątkowe...zaraz po Świętach wraz z rozpoczynającym się Nowym Rokiem skończymy 37 tydzień co znaczy, że Córcia będzie donoszona i może wybrać w każdej chwili dzień swoich narodzin. :)

Zaczęliśmy też szkołę rodzenia, szczególnie nastawiam się na wsparcie psychiczne i rozmowy, które bardzo w tym miejscu pomagają, wzmacniają naszą pewność siebie. :) Ostatnie zajęcia z doulą utwierdziły mnie w tym, że wiedza teoretyczna - wiedzą teoretyczną, ale najważniejszy jest stan naszego umysłu, nasze pozytywne nastawienie i zaufanie własnemu ciału oraz pomagającym nam ludziom - co łatwe oczywiście nie jest. Jeszcze tyle nauki przed nami, ale jesteśmy zadowoleni z wyboru szkoły... i pełni nadziei, że wszystko zmierza we właściwym kierunku. :)

18 komentarzy:

  1. Sama jestem ciekawa odpowiedzi na w/w zadane pytania, doświadczonych Mam ;) chętnie poczytam..

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. :)mam te same problemy a wiadomo dla swojego dziecka chciałoby sie wszystko to co najlepsze i najpiekniejsze :)byle do świąt a pozniej juz szybko zleci i bedziemy tulic nasz skarby małe:)szok ze juz 29 tydz ciazy ja poprostu tez w to nie wierze:)
    pozdrawiam serdecznie Lucyna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. prowadzisz bloga? bo chyba się nie znamy, przynajmniej ja nie kojarzę niestety. :(
      również jesteś w 29?

      Usuń
    2. nie nie prowadze ale czytam z checia twojego:)tak tez jestem w 29 tyg:)

      Usuń
  3. Powiem, jak jest u nas, a każdą z tych rzeczy testujemy już prawie 3 miesiące i jesteśmy zadowoleni

    1) u nas naturalny: kokos
    2)mamy łóżeczko, kosz także mieliśmy, ale wydał mi się bezużyteczny i zagracał mieszkanie, służy bardzo krótko
    3) nie kupowałam specjalnej "wyściółki" do wózka, oprócz śpiworka na zimę. Używamy kocyki
    4) mamy malutką lampkę na stoliku nocnym z 3 stopniami regulacji światła, przebierając w nocy włączamy na najbardziej przytłumione światło; mamy w planach zakup projektora gwiazd
    5) początkowo wybraliśmy kosmetyki Babydream ze względu na naturalny skład, teraz króluje u nas Skarb Matki
    6) Bałabym się kąpać w wiaderku, nie wydaje mi się to łatwe w praktyce, mamy FLEXI BATH z wkładką i jest rewelacyjna- polecam.

    Co do szkoły rodzenia - nie korzystałam i nadal uważam, że to takie pitu pitu, mające niewielki związek z rzeczywistością, żadna szkoła rodzenia nie przygotowałaby mnie na tak ciężki poród, zakończony cesarką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie zgodzę się co do zdania na temat szkoły rodzenia. Ja korzystam i to wcale nie jest "takie pitu pitu". Na zajęciach są różne tematy. Kąpiel, pielęgnacja, masaż dziecka, nauka oddychania, ćwiczenia wspomagające, karmienie dziecka i wiele, wiele innych. Dodatkowo ogromnym plusem szkoły, do której ja uczęszczam, jest fakt, że położne pracują w szpitalu, gdzie chcę rodzić - oprowadziły nas po całym oddziale, przygotowują co należy mieć ze sobą w szpitalu. Zyskałam większość pewność siebie, a to dla mnie najważniejsze.
      Polecam, warto spróbować, zobaczyć i wtedy oceniać.

      Usuń
    2. Co do szkoły rodzenia, również uważam że jeśli ktoś nie korzystał to nie bardzo ma na czym oprzeć w sposób racjonalny swoją opinię. Szkoły są przeróżne, mają także różnorakie podejście do tematów ciążowych, porodowych i pielęgnacyjnych. Ja z wykształcenia jestem położną, a mimo tego udałam się do takiej szkoły - ze względu właśnie na aspekty psychologiczne, a także więź którą łatwiej budować jest wspólnie z mężem i z nienarodzonym jeszcze Maleństwem - w trójkę - gdy możemy wspólnie słuchać różnych rzeczy, razem w tym uczestniczyć, a po spotkaniach dyskutować razem. Dzięki temu jesteśmy we dwoje zaangażowani w ten cały proces, a mojemu mężowi łatwiej jest przyswoić całą wiedzę, mimo że czyta książki o tej tematyce jedna za drugą. ;)

      Usuń
    3. Oczywiście każdy ma prawo do własnego zdania i nie neguję Waszego podejścia. Ja nie chodziłam do szkoły rodzenia - fakt, ale też nie można mi zarzucić, że nie mam zielonego pojęcia jak to sie odbywa, bo korzystałam z różnych źródeł. Ja mogę powiedzieć, że ten, kto jeszcze nie rodził nie może sie także wypowiadać na temat tego ile dała mu szkoła rodzenia ( bez urazy), ale teoria teorią, a poród i opieka nad dzieckiem w praktyce to dwie różne bajki. Wiedza od położnych czy poradników dała mi niewiele w porównaniu do tego czego nauczyłam się w praktyce i od doświadczonych kobiet z rodziny.
      Chociaż z jednym się zgodzę, Asja fajne jest to że zapoznałas się z oddziałem na którym będziesz przebywać:)
      Mój M. nie czytał żadnych poradników na temat wychowania dziecka, a od samego początku był zaangażowany, od początku budował z nami więź, wspólnie, aktywnie przezywał z nami te 9 miesięcy, a teraz bez poradników i szkoły rodzenia jest fantastycznym tatą polegającym na instynkcie, a mimo to nasze dziecko jest szczęśliwe i należycie zadbane;)
      Podziwiam Twojego męża, bo nie każdy lubi zgłębiąć zgoła "kobiecą" literaturę, ja mojego nie mogę przekonać nawet do przeczytania zwykłej książki :)

      Usuń
    4. No mamy zupełnie inne podejście to fakt. Ja jestem zdania, że samo poleganie na intuicji nie jest wystarczające (bynajmniej dla mnie), ale oczywiście nie zmienia to faktu że nadal można być dobrym i zaangażowanym w opiekę nad dzieckiem rodzicem oczywiście. Ja po prostu uważam, że żyjemy w takich czasach, że szkoda nie skorzystać z tej wiedzy która jest tak łatwo dostępna, z tych korzyści i możliwości kontaktu z profesjonalistami w swojej dziedzinie. Tak szczerze, zadania szkoły rodzenia są dość szerokie i tak naprawdę nie uczy ona aktu rodzenia samego w sobie. ;) Bo tego najprościej rzecz ujmując nie da się zrobić. :) Powiem Ci natomiast jako położna, że na sali porodowej zawsze można było rozpoznać kobiety które zgłębiały swoją wiedzę podczas ciąży, a także ich partnerów - radzili sobie dużo lepiej niż osoby, które przez 9 miesięcy nie przygotowały się w teorii zupełnie nic. Od teorii się zaczyna moim zdaniem, a później jest czas by skonfrontować ją z rzeczywistością. Na szkole rodzenia przekazują sporo wiedzy, którą warto przyswoić by wiedzieć co z czego wynika - czego mogę się spodziewać - jak sterują nami hormony i jak sam mogę panować nad reakcjami swojego ciała - o czym te odczucie i reakcje mnie informują i jak przekłada się to na postęp porodu - elementy zależnymi od nas, naszej psychiki i emocji w trakcie porodu i tak dalej, i tak dalej... A literatury takiej, na pewno nie nazwałabym "kobiecą". Właśnie o to chodzi, żeby w ciąży być razem, poznawać wszystko razem, przygotowywać się razem, a później pielęgnować i wychowywać dziecko razem. Wiedza jest zawsze w cenie i zdecydowanie rozszerza nasze horyzonty. ;) Poza tym szkoła rodzenia to dobry sposób na konstruktywne spożytkowanie wolnego, wspólnego czasu...skoro później może być go ciut mniej. ;) Rozmowy z innymi rodzicami oraz z lekarzami, doulami, położnymi, też uważam, że zdecydowanie są bardziej wartościowe niż "samotne" poszukiwanie wiedzy w internecie. Dobra szkoła, daje dużo dobrego. ;)

      Usuń
    5. Ania, obiema łapkami mogłabym podpisać się pod Twoją wypowiedzią :) Niestety mój Mąż nie może uczestniczyć w zajęciach, ze względu na godziny pracy. Bardzo nad tym ubolewa. Ale wiem, że będzie świetnym tatą.

      Usuń
  4. Ja jeszcze nadal po tej stronie 2 in 1 ale tak. Dużo rzeczy mamy w spadku po mojej siostrze i siostrzenicy oraz rodzinie. Odpadło nam wiele zakupów tym samym. Materacyk mamy naturalny z kokosem, siostrzenica bardzo mało korzystała z łóżeczka więc jest w stanie idealnym zarówno łóżeczko jak i materac. Zawsze można dzieciątko owinąć w rożek, kocyk i włożyć do łóżeczka - nie koniecznie to musi być kołyska. Pościeli do wózka nie kupujemy, póki co - będziemy mieć gruby kocyk. Lampkę mamy taką z trzypoziomową regulacją jasności, i stoi już na przygotowanej półeczce przy łóżeczku. Kosmetyki póki co Oilatum emulsja do kąpieli i oliwka. Im mniej chemii tym lepiej - z tym się zgodzę. A do kąpieli mamy wanienkę.
    Widzę, że perfekcyjnie przygotowujesz się do macierzyństwa ;) Ja ufam opiniom najbliższych, mam na różnego rodzaju forach, położnym i swojej intuicji. Każda chciałaby, by wszystko było idealnie, ale nie zawsze się da ;)
    Szkoła rodzenia to świetny wybór!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do łóżeczka masz rację, że dzieciątko może być ciasno owinięte i włożone do łóżeczka, ale są maluszki które alergicznie reagują na łóżeczka - nie bez powodu, po prostu się boją zbyt dużej przestrzeni. Oczywiście każde dziecko jest inne, więc nie ma co generalizować. Zdarzają się maluszki, które lubią się rozciągać i wygodniej im wtedy, gdy mają wokół siebie więcej miejsca. Co do wózka, nasze maleństwo urodzi się w środek zimy, także zastanawiam się czy może jednak nie pójść w stronę dodatkowego śpiworka do wózka.
      A propos lampki, dobry pomysł... Oilatum to czysta parafina, więc niestety dla mnie odpada. :( Masz rację, że każda z nas chciałabym jak najlepiej, dokładnie tak jest. Ja przyznam że trochę stresuję się tym, że "nie wiem wszystkiego" choć wiem, że brzmi to dość głupio. Nie ma idealnej mamy na świecie, a szkoda... bo fajnie byłoby być idealną mamą dla swojego najcudowniejszego Cudu. ;)

      Usuń
    2. Myślę, że dla maleństwa będzie każda z nas "idealną" mamą na swój sposób. Ja już przestałam się stresować. Ile mogę tyle się dowiaduję, rzeczywistość zweryfikuje resztę :) Śpiworek też pewnie będziemy musieli dokupić (nasza córeczka przyjdzie na świat grudzień/styczeń), nie mamy gondoli, będziemy korzystać z rozłożonej spacerówki na płasko.

      Usuń
  5. Kochana mam tak samo jak ty :) Wkońcu jest między nami tydzien różnicy :)
    My zdecydowaliśmy się na kinkiet z motywem kubusia puchatka i słabą żarówkę by nie raziła mała kiedy będziemy do niej wstawać w nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tydzień różnicy? A myślałam że idziemy "łeb w łeb" ;) w końcu termin mamy na ten sam dzień. :)
      Wczoraj z pomiarów tylko usg wyszedł nawet 22 styczeń = moje urodziny. Oj fajny byłby taki prezent
      urodzinowy od Córci, gdyby się urodziła tego dnia. :)

      Usuń
  6. Coś wiem o tych wyborach...;)
    1. Słyszałam że syntetyczne są lepsze, a w szczególności krąży bardzo dobra opinia o tym z IKEI. Choć jest najdroższy w ich ofercie, postanowiłam się na niego skusić. Od niego mają zależeć nasze przespane noce... Naturalne podobno oprócz tego co napisałaś są twardsze.
    2. Ja wybieram łóżeczko, i tak pewnie na początku dziecko będzie spać z nami. Poczucie ciasnoty ma zapewnić mu już rożek/otulacz. Nie mamy tyle miejsca żeby trzymać ten sprzęt... :/
    3. Ja stawiam na kocyki, są uniwersalne, możesz je wyjąć i okryć dziecko w innych warunkach;) Co do torby to wiesz, że sama się nad nią zastanawiam;)
    4. Lampka do kontaktu jest fajna, tylko zazwyczaj kontakty w pokojach są nisko usytuowane, więc może to być niewygodne. Do kinkietu trzeba za to dziury i gwoździa w ścianie, ale jest na komfortowej wysokości. Ja jeszcze myślę o lampce zamontowanej w karuzeli, albo takiej na baterię.
    5. Kosmetyków nie brałam jeszcze pod uwagę, nie pomogę.
    6. Z wiaderkiem tak jak z koszem Mojżesza, dziecko szybko wyrośnie, i gdzie to potem trzymać... :/
    Fajnie, że macie takie miłe doświadczenia ze szkołą rodzenia, my zaczynamy 30.11:) Dbaj o siebie, oby problemy z cukrem okazały się chwilowym spadkiem formy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za Twoje spostrzeżenia. :) Co do wiaderka, można je używać ze spokojem do roku, a potem przejść na zwykły prysznic lub wannę - przynajmniej tak niektórzy robią i zdaje to egzamin, a wanienka dziecięca wydaje mi się za wielka. ;) Z tym cukrem to muszę jeszcze z kimś skonsultować, moja lekarka była po jakimś hardcorowym dyżurze i gadała trzy po trzy. :/ Generalnie cukier mam podwyższony o dwie jednostki tj. powinno być na czczo do 95, a ja mam 97 (takie samo miałam też przed ciążą!) - a kobieta robi problem i od razu gada o powikłaniach u dziecka, które pojawiają się przy niewyregulowanej cukrzycy ciążowej. Jak mi nawet nie stwierdzili jeszcze cukrzycy. O rety....

      Usuń
    2. Materacyk to ten, lateksowy: http://www.ikea.com/pl/pl/catalog/products/00150184/ .
      My akurat nie mamy wanny a obraz szarpaniny pod prysznicem mnie przeraża:D Pewnie jak powtórzysz badania wyjdzie wszystko ok;)

      Usuń