16 sierpnia 2013

Podsumowanie I trymestru


Przechodzę od razu do tematu ;)


Mdłości – obecne od 4 tc – trwają do dnia dzisiejszego

Wymioty – od 5 tc codziennie (sporadyczne przerwy), od 10 tc co dwa/trzy dni aż do teraz.
Zdarzały się wymioty do 3 razy dziennie (w 14 tc wylądowałam w szpitalu, z powodu pojawienia się świeżej krwi w wymiotach…szkoda gadać ile było strachu…)

Uczucie wzmożonej senności – nie zaobserwowałam

Uczucie zmęczenia – od kilku tygodni wymiękam koło godz. 20/21 i jeśli nie położę się spać, pojawiają się silne mdłości

Napady głodu – w pierwszych tygodniach ciąży, zdarzały się wilcze napady głodu, jeśli szybko czegoś konkretnego nie zjadłam, pojawiały się mdłości/wymioty

Zachcianki – na wszystko co niezdrowe i ostre… niestety, najchętniej codziennie jadłabym pieczone frytki i kurczaki z KFC lub pizze. Poddałam się tym zachciankom na początku II trymestru,
raz na tydzień pozwalam sobie na małe przestępstwo, miewam też ogromną ochotę na CocaColę, na razie wypiłam całe dwa łyki od początku ciąży i jestem normalnie dumna z siebie. ;)
Ze zdrowszych zachcianek miałam dłuższy czas ochotę na ogórkową i ogórki małosolne, teraz wolę ogrodowe pomidorki posypane solą. EDIT: Ostatnio bezkonkurencyjne wygrywa świeża kalarepa! Dzień bez kalarepy, to dzień stracony. ;)

Ból piersi – na samym początku ciąży (gdzieś do 8/9 tc)

Problemy skórne – brak, mam wrażenie wręcz że z każdym tygodniem skóra na twarzy, jak i na całym ciele wygląda coraz lepiej, jest wyraźnie miękka i gładka w dotyku, to pewnie zasługa wzmożonej produkcji kolagenu przez skórę ;)

Włosy i paznokcie - paznokcie były dość mocne, nic się w tej kwestii nie zmieniło, włosy zdecydowanie mniej wypadają niż przed ciążą i zrobiły się dużo bardziej błyszczące bez użycia maski/odżywki

Migreny – pojawiają się gdy jestem bardzo zmęczona

Skurcze łydek – na razie brak

Krwawienie z dziąseł/z nosa - co kilka dni pojawia się krwawienie z dziąseł, przerzuciłam się nawet na szczoteczkę z bardzo miękkim włosiem, ale niewiele to zmieniło; krwawienie z nosa pojawiło się dwa razy na samym początku - ok. 5 tygodnia ciąży

Ból brzucha – pojawia się od początku ciąży (nieprzemijający ból brzucha, był pierwszym symptomem, po którym zaczęłam myśleć że mogę być w ciąży), ostatnio boli coraz rzadziej, ale jeśli zaczyna boleć to najczęściej trwa to cały dzień lub dwa dni, później jest przerwa. Na zlecenie lekarza zażywam większą dawkę magnezu, w nagłych przypadkach mocnego bólu NoSpę.


Bóle kręgosłupa – z powodu mojej wady kręgosłupa, pojawiały się one u mnie zawsze po zwiększonym wysiłku, całym dniu chodzenia itp. teraz najczęściej pojawiają się rano, tuż po przebudzeniu, nie doprowadzam się do stanu silnego zmęczenia, więc nie wiem jakby to wtedy wyglądało

Wrażliwość na zapachy – bardzo silna od początku ciąży, co niestety wielokrotnie utrudniało mi obcowanie z innymi ludźmi - zapach perfum, gotowanego przez kogoś obiadu (szczególnie kapusty, lecza, cebuli, bobu i innych ciężej strawnych produktów, a także jajecznicy, pieczonej kiełbasy, boczku) zapach lakieru do włosów, dezodorantów w sprayu, farb do ścian, potu i alkoholu (zwłaszcza whisky) były i są chyba dla mnie najbardziej drażniące. Czasem niestety musiałam bardzo nieelegancko wymykać się od kogoś z domu, bo nie mogłam zdzierżyć jakiegoś zapachu. Bardzo przeszkadzają mi też zapachy detergentów do mycia łazienki, mocno naperfumowanych kremów do rąk, suszonej kiełbasy, wędzonej ryby, czegokolwiek co się zepsuło…można by jeszcze wymieniać i wymieniać. Od kilku lat jestem maniaczką perfum, ale od kiedy zaszłam w ciążę, użyłam jeden raz mojego ulubionego zapachu ślubnego DKNY Pure i czym prędzej musiałam zmienić bluzkę, bo mogłoby się to źle skończyć… no niestety, zapachy poszły w odstawkę.

Wahania wagi – ciążę rozpoczęłam mając 62 kg, przez brak apetytu i częste wymioty, nie wiem jak i kiedy straciłam 6 kg. Kilka tygodniu waga wskazywała 56 kg mimo, że zaczęłam więcej jeść i mniej wymiotować, po 14 tc waga wzrosła do 58 kg i tak się utrzymuje cały czas. Gdyby nie rosnąca macica i wody płodowe, waga pewnie cały czas oscylowałaby ok. 56 – 57 kg.

Inne, większe zmiany – od kilku tygodni jestem zdecydowanie bardziej drażliwa, wszystkim bardzo się przejmuję i bardzo łatwo wyprowadzić mnie z równowagi, zmiany te zauważyłam dopiero kiedy dla mnie samej stały się już irytujące ;)

- kolejna zmiana, to „alergia” na duże skupiska ludzi. Kiedy stanie ktoś koło mnie w mieście, w sklepie, gdziekolwiek, bliżej niż na odległość metra, mam ochotę zagryźć… absolutnie nie dla mnie teraz zatłoczone sklepy (wolę się tam wybrać koło południa, gdy ludzi jest mniej), koncerty i niestety inne przyjemności. Nawet w kinie, ostatnio przesiadałam się, aby nikt bezpośrednio koło mnie nie siedział… wiem, masakra. 
Staram się hamować, ale niekiedy poczucie frustracji przejmuje nade mną kontrolę. Nie daj Boże, jeśli ktoś koło mnie pachnie czymś mocno (perfum, pot, wszystko jedno) albo zaczyna kaszleć/kichać/smarkać, wtedy w 5 sekund stamtąd uciekam.

- gdy tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży (4 tc) rozchorowałam się na zapalenie gardła, niestety skończyło się dwoma antybiotykami - dolegliwości utrzymywały się przez kolejne 7 tygodni(!), do teraz, co kilka dni pobolewa mnie gardło, mam też wciąż obrzęknięte migdałki i język nie wygląda dobrze (to najprawdopodobniej sprawka hormonów); konsultacje u laryngologów niewiele zmieniły niestety, bo ilość leków jakie mogliśmy zastosować była oczywiście bardzo ograniczona, pozostały więc po antybiotykach domowe metody i nadzieja, że Dzidziul na tym nie ucierpiał...

- brak apetytu; oprócz wymienionych wcześniej chętek na coś niezdrowego, nie mam ochoty absolutnie na nic, byłabym przeszczęśliwa gdyby ktoś oznajmił mi, że można żyć samym powietrzem ;) w szczególności nie mam ochoty na nic słodkiego, chociaż czasem zjadam lody czy jakieś ciacho, ale raczej dla ochłody lub dla towarzystwa. Staram się codziennie zjadać porcje białka (mięso/ryba/ser) świeżych owoców/warzyw/zbóż, ale robię to bez większej przyjemności

- to pewnie naturalne, ale kilkanaście do kilkudziestu razy dziennie myślę i na przemian martwię się o Malucha, chciałabym mieć jakiś „podgląd” by móc w każdej chwili spojrzeć choć na moment czy wszystko z nim ok… pokochałam więc badanie USG, rozpiera mnie radość, gdy ponownie widzę bijące serduszko, fikające nóżki i machające łapki 

- martwię się kwestiami, które są zapewne irracjonalne, ale powodują u mnie mega stresa, np. czy dana sytuacja/zdarzenie/zjedzenie czegoś, nie zaszkodzi przypadkiem w jakikolwiek sposób Maluchowi



T
o byłoby na tyle ;) zrobiło się trochę pesymistycznie... ale w następnym poście pojawi się coś dla równowagi!




6 komentarzy:

  1. O Bidula, nie oszczędziły Cię te mdłości i wymioty... Ja nie wymiotowałam ani razu a mdłości dostałam dopiero ok.7-8 tygodnia... Za to wrażliwość na zapachy mam olbrzymią! Zachcianki zaczynają mi się po 21:00, kiedy mdłości odpuszczają i u mnie też często jest to śmieciowe jedzenie;)
    Trzymaj się dzielnie! Najważniejsze że dziecko zdrowo rośnie!
    Pozdrawiam

    PS. Super jak uda Ci się wyłączyć kody przy komentarzach...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Tak się zastanawiam czasem... bo każda kobieta jest inna i każda ciąża jest inna, ale różnice w objawach jakie towarzyszą kobietom w ciąży, są wręcz nieprawdopodobne. U mnie w najbliższej rodzinie, jestem pierwszą, która w ogóle wymiotowała (pomijając już częstotliwość). Ciekawe skąd to wszystko i czekam każdy organizm reaguje tak skrajnie różnie... :)

      Usuń
  2. Z kodami to bardzo proste, a dla wielu komentujących to uciążliwy problem. Rysunki z których trzeba coś przepisać są nieczytelne... Projekt->Ustawienia->Posty i komentarze->Włącz weryfikację obrazkową->Nie
    Powodzenia i pozdrawiam!
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawione, dziękuję Ci i również pozdrawiam!

      Usuń
  3. jakiś czas temu też byłam na tym etapie, a teraz ostatnie już dni przed porodem. Czas szybko płynie!
    pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z jednej strony bardzo bym chciała aby płynął jeszcze szybciej (najlepiej do momentu, gdy ewentualny poród nie stanowi już żadnego zagrożenia (36/37 tc), z drugiej strony zastanawiam się czy ze wszystkim się wyrobię... 23 tygodnie nam zostało, to i dużo, ale i mało... :)
      Dzięki za odwiedziny i życzę w takim razie szczęśliwego rozwiązania, czeka Cię wspaniały wrzesień! :D

      Usuń