Przykre to, naprawdę. Całą ostatnią niedzielę towarzyszył mi stres, bo Dzidziulinka nie miała ochoty się ruszać.
Czuję ją już dość regularnie od miesiąca, a tutaj nagle wielkie NIC... Więc był płacz i było marudzenie, była czekolada
i spacer ku dotlenieniu i muzyka, i gadanie Matki. A Mała nic. Wieczorem, baaardzo delikatnie przemieściła się, co udało mi się zarejestrować. Poniedziałek i wtorek spoko - baaardzo była grzeczna, od rana pokopała, potem przerwa, później po obiedzie i wieczorem przed snem.
A dzisiaj?? Dajcie spokój, chyba od 8 rano do teraz (15:30) nie zanotowałam w głowie ani jednego kwadransa, by była spokojna. By trochę pospała? Cały czas szaleje. A to z prawej, a to z lewej. To z dołu, to z góry. No i nie wiem czy to dobrze...? Skupić się nie mogę na swoich zadaniach, bo cały czas wraca do mnie ten temat.
Nie wiedziałam naprawdę, że taka mała Istotka może mieć tyle sił? Czy to dziwne...czy normalne?
Ludzie drodzy! Taka ze mnie Matka, co sama nie wie czego chce. ;)
Też czasami jestem zmęczona jej wierzganiem, u mnie często jest na lewym jajniku, nie mogę wtedy stanąc na tej stronie ciała bo gniecie jak nie wiem...pomyśl, że ponoć będzie nam tego brakować ;)
OdpowiedzUsuńJa mam w tym aspekcie rozdwojenie jaźni. ;) Raz podskakuję sama z radości i co chwilę
Usuńwołam Męża, żeby sprawdził jak cudownie kopie. A znowu gdy zbyt intensywnie i długo daje o sobie znać, dopada mnie stres, czy na pewno wszystko z Nią ok. :)
Ja ranki zaczynam od zjedzenia czegos slodkiego a mała dalej nie daje znaku.
OdpowiedzUsuńMoja też nie reaguje za bardzo na słodkie... może będzie po mamusi fanką ostrego i słonego. ;)))
UsuńHehe doskonale to rozumiem :D Najpierw zamartwianie, że "NIC" a później narzekanie, że "za mocno" ;-)))
OdpowiedzUsuńDokładnie! No i my przynajmniej możemy się zrozumieć w tej kwestii. Mój Małżon zaczyna marudzić, że sama nie wiem czego chcę. Eh Ci faceci... ;)
UsuńJej, Twoja notka jest mi bardzo bliska... Mój nie rusza się jeszcze regularnie, ale martwią mnie dni ciszy... Ech, juz zawsze będziemy się zamartwiać...
OdpowiedzUsuńChyba niestety taka jest prawda. Od teraz jedne mniej, drugie bardziej - ale będziemy się wszystkie zamartwiać o nasze pociechy, już do końca naszego życia. :)
UsuńMogłabym również się pod tym podpisać :) Czyli jest nas więcej... ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to dobrze wiedzieć, że nie jest się samym w odczuwaniu podobnych emocji... :)
UsuńA dzieci jak widać lubią płatać figle i mają swoje zwyczaje. :)))
W końcu kobiety są niezdecydowane i często zmieniają zdanie! ;P
OdpowiedzUsuńRaz ma ochotę na dłuższą drzemkę żeby za chwilę szaleć jak na parkiecie! :D Ja na wielu blogach czytałam o niepokoju matek, związanym z brakiem odczuwalnych ruchów. Za każdym razem to trwało max 1-2 dni. Teraz wiem że KAŻDA ciężarna to przechodzi i kiedy ja mam spokojny dzień po prostu przypominam sobie te wpisy i wiem że jutro na pewno poczuję. Nie ma co się stresować;)
Święta racja! :) Oby tylko nasze Maluszki nie przesadzały z tą ciszą i na odwrót. ;)
Usuń