Preparaty, które mają zapobiegać wystąpieniu lub niwelować niewielkie widoczne już rozstępy, zaczęłam stosować
mniej więcej pod koniec 3 miesiąca ciąży (12-13 tc).
Najpierw zakupiłam (1.) na promocji w Super-pharm. Od razu dwa opakowania, bo czytałam wiele pozytywnych opinii na jego temat. Stosowałam tak, jak używam w dalszym ciągu wszystkie preparaty - czyli smarując się rano i wieczorem po prysznicu/kąpieli. Krem Pharmaceris Foliacti przede wszystkim ładnie nawilża i koi skórę. Ma bardzo subtelny, niedrażniący zapach. Łatwo się wchłania i nie pozostawia tłustej powłoki na skórze, przez co bardzo szybko można się ubrać. Łatwo się rozprowadza i jest wydajny. I to na razie tyle w kwestii opinii o tym kremie. Więcej będę mogła napisać za kilka tygodni, a ocenę skuteczności wystawić najlepiej już po rozwiązaniu. Póki co jest to najprzyjemniejszy preparat z grupy tych, które stosowałam. Cena też nie jest odstraszająca ok. 25-30 zł za 150 ml tubkę.
Mustela z serii 9 Mois preparat, które również skierowany jest bezpośrednio do walki przeciwrozstępowej. Szeroko polecany w internecie. Według producenta, można stosować go również na piersiach, pośladkach i udach. Zapach ma intensywny, szczególnie na początku ciąży, może być drażniący. Dobrze się rozprowadza, ale niestety pozostawia na skórze tłusty film, który nie bardzo chce się wchłonąć, można go dosłownie "zrolować" ze skóry brzucha, co nie jest przyjemne. Jest bardziej gęsty od kremu Pharmeceris, trzeba jednorazowo nałożyć go więcej, jest więc równocześnie mniej wydajny. Być może efekty końcowe będą na plus. Stosowałam go przez miesiąc codziennie, w tym momencie stosuję już na zmianę z innymi preparatami, ze względu na drażniący mnie zapach tego produktu (mocno perfumowany). Niestety jest jeszcze jeden minus - cena, za tubkę o pojemności 150 ml wpłacimy ok. 60-65 zł.
(3.) to absolutnie rewelacyjny produkt marki Hipp, Oliwka pielęgnacyjna przeznaczona przede wszystkim dla niemowląt. Oliwki używałam często do nawilżania całego ciała po kąpieli, teraz służy mi przede wszystkim jako produkt do nawilżania skóry brzuszka, piersi, ud i pośladków. Cena jest na tyle niska, że nie oszczędzam jej podczas oliwkowania skóry i zużywam jedno opakowanie/3 tygodnie. W ten sposób kończę już drugą buteleczkę. Z uwagi na zawartość olejku migdałowego, który posiadają w składzie także typowe preparaty do walki z rozstępami, uważam, że może być pomocna również dla kobiet ciąży. Stosuję ją tylko wieczorem po prysznicu/kąpieli, wsmarowując w mokrą jeszcze skórę i pozostawiając na chwilę, następnie delikatnie osuszając suchym ręcznikiem. Skóra momentalnie staje się nawilżona i przyjemna w dotyku. Minusem może być tłustawa powłoka na skórze, ale z uwagi że stosuję oliwkę tylko przed spaniem, nie stanowi to żadnego problemu. Cena oliwki to ok 15 zł za buteleczkę 200 ml. Dzięki oleistej konsystencji, można bardzo delikatnie bez wcierania i rozsmarowywania, rozprowadzić ją po brzuszku, szczególnie wydaje mi się to ważne, jeśli w ciąży towarzyszą skurcze, aby ich niepotrzebnie nie pobudzać masażem. Zapach ma bardzo przyjemny i łagodny oraz zauważyłam, że łagodzi podrażnienia, które z różnych powodów pojawiają się na skórze. Uważam, że to świetny produkt, jako dopełnienie kuracji nawilżającej ciążowy brzuszek. Łatwo dostępny w sklepach i drogeriach.
Mama mio Tummy Rub (4.) to już nie krem, nie balsam, a masełko zapobiegające rozstępom na brzuchu. Jest to mój najnowszy zakup. Jak podaje producent, bogate jest w dobroczynne składniki dla naszej skóry między innymi masło shea, olejek z pszenicy, olejek migdałowy, olejek borago i z nasion róży rdzawej. Myślałam, że będzie to produkt idealny, zakupiłam go oczywiście pod wpływem masy pozytywnych opinii w sieci, jest bardzo drogi, a na razie efektu wow nie dostrzegam... Polecają go gwiazdy, polecają znane blogerki, a mnie jakoś na kolana nie powalił. Jeśli chodzi o plusy, to na pewno długotrwałe nawilżenie skóry, skóra jest mięciutka i przyjemna w dotyku przez większość dnia. To naprawdę wielki plus. Nie zawiera także parabenów i silikonów, to kolejny plus. Kolejny jest równocześnie i minusem, jakkolwiek to brzmi. Zapach produktu - bardzo mi się podoba, jest lekko cytrusowy i orzeźwiający, skóra pachnie przez cały dzień, ale przy okazji jest to minus, bo wolałabym aby preparat który stosuję na ciążowym brzuszku nie był tak napakowany perfumami. Teraz minusy. Najmniej wydajny spośród produktów, które używałam. Stosowałam go tylko co rano przez dwa tygodnie i zużyłam prawie 3/4 opakowania... Trzeba dość mocno masować skórę, aby rozprowadzić masełko, co dla mnie znowu stanowi poważny minus. Staram się więc skupiać bardziej na boczkach, udach i pośladkach, gdzie masuję energiczniej, a po brzuszku tylko lekko rozprowadzam. W końcu największy minus - nie jest wart swojej ceny. Za tubkę o pojemności 120 ml zapłaciłam 140 zł. Z dostępnością również nie jest łatwo, zamawiałam go ze Stanów Zjednoczonych. Wydaje mi się również, że firma mocno nas naciąga rekomendując masełko tylko do skóry brzucha, do biustu ma osobny preparat z tej linii i w podobnej cenie, niedługo wyjdzie kolejny tylko do pośladków - to chyba lekka przesada. Być może z oliwki z tej serii byłabym bardziej zadowolona, ale nie wiem czy jeszcze skuszę się na nią.
Babydream fur mama (5.) produkt tani o lekkiej konsystencji i delikatnym zapachu - na tym lista plusów się kończy. Preparat przeznaczony jest dla kobiet po 4. miesiącu ciąży, w celu zapobiegania rozstępom. A teraz lecimy z minusami. Lekka konsystencja przekłada się na absolutny brak nawilżenia skóry po zastosowaniu. Już po dwóch, trzech godzinach od użycia odczuwałam nieprzyjemne swędzenie skóry... Na całe szczęście nie wyszło mi żadne uczulenie, ale osobom o bardzo wrażliwej skórze, stanowczo odradzam. W tym przypadku niska cena (ok. 13 zł za 250 ml) przekłada się na fakt, że produkt jest niestety bublem. W trakcie smarowania, balsam staje się tępy i nie można już nałożyć kolejnej ilości kremu na skórę. Wałkuje się na brzuchu, na udach, na pośladkach. Wydaje się być pozbawiony parabenów i substancji drażniących, ale w składzie wysoko widnieje nazwa sorbitol - co to robi w balsamie? I to dla kobiet w ciąży? Zauważyłam to dopiero z czasem, więc wycofałam się i balsamik pójdzie do kosza.
Na koniec moi pomocnicy w walce, czyli rękawica peelingująca Kessa i masażer, które używam na biodra, uda i pośladki
- do ujędrnienia i zwiększenia możliwości skóry, do wchłaniania preparatów nawilżających.
Na dzień dzisiejszy (21 tc.) nie mam żadnych ciążowych rozstępów (są tylko te, które powstały podczas dojrzewania i szybkiego wzrostu). Nie ma jednak co się cieszyć, jak nasza Maleńka zacznie przybierać porządnie na masie, a geny zrobią swoje, może okazać się, że moja wiara w działanie kremów była trochę naiwna. :)
Tak przy okazji, pamiętajcie że picie dużych ilości wody mineralnej, ćwiczenia i to przede wszystkim przed ciążą oraz jedzenie warzyw i owoców sprawia, że skóra jest bardziej elastyczna i łatwiej umknąć przebiegłym rozstępom. ;)
Dajcie znać czego Wy używacie/używałyście i czy są pozytywne efekty takiej kremo-terapii! :)
Ja używałam w pierwszej ciąży regularnie specjalistycznych kremów i niewielkie rozstępy na brzuchu pojawiły się dosłownie tydzień przed porodem i dość spore na tyłku.Po pewnym czasie, gdy zrobiły się jaśniejsze przestały robić na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńMój lekarz twierdzi, że jest to bardzo indywidualna sprawa i w dużej mierze uwarunkowana genetycznie i jak mają się pojawić to się pojawią.
Troszkę się z nim zgadzam.
Teraz praktycznie nic nie stosuje ale to dlatego, że ja ogólnie nie cierpię balsamów do ciała.
Ale z tego co piszą dziewczyny mustela jest podobno rewelacyjna, choc i z negatywnymi opiniami się spotkałam.
Ja używałam balsamu z perfecty mama bo kocham zapach tych kremów.
Choćby wyszło tych rozstępów troszkę mniej, to już jakiś tam efekt będzie. ;) Nigdy nie wiadomo, bo nie da się przecież tego porównać. Ponoć w drugiej ciąży, już rzadziej wychodzą nowe rozstępy, być może skóra jest już po prostu bardziej 'doświadczona', po pierwszej ciąży. ;) Nie wiem nawet czy to jest prawda do końca, ale tak słyszałam.
UsuńMi akurat Mustela nie odpowiada, u każdego inaczej.
Muszę powąchać w Rossmanie tych kremów z Perfecty. ;)
Widzę, że walczysz na całego! Oby przyniosło efekty!
OdpowiedzUsuńTak, ale nie poświęcam temu tematowi zbyt wiele czasu, to jest raptem pięć minut dwa razy dziennie podczas mycia i pielęgnacji. Po prostu pomyślałam, że a nuż to się komuś przyda, takie małe podsumowanie. O efektach napiszę za jakieś 4 miesiące. :)
Usuńmyslę że to tez zależy od genów...ja sie smarowałam różnymi kremami,oliwkami a roztępów mam mnóstwo...tak samo w szpitalu spotkałam młode mamy, które nie używały w ogóle kremów i nie miały roztępów prawie w ogóle
OdpowiedzUsuńwłaśnie tego się obawiam ;) no trudno, przynajmniej będę mogłam w najgorszym
Usuńprzypadku głosić wszem i wobec, że wszelkie kremidła dla kobiet w ciąży - to pic na wodę i chwyt marketingowy. ;)
Ja używała Babydream, ale faktycznie szału nie ma. Rezultatów nie widać bo przy tak małym brzuchu rozstępów nie ma... Chyba następny kupię inny...
OdpowiedzUsuńA już udało Ci się wykończyć jedno całe opakowanie? Od kiedy używasz..? Może ja tego zbyt mało nakładam na brzucha? Hmmm
UsuńCóż za uzbrojenie :) mam nadzieje, ze pomoże. Ja używam bio Oil i jak narazie jestem zadowolona. Przede wszystkim ma delikatny zapach, co dla mnie jest bardzo ważne i dobrze sie wchlania. Z produktami marki mustela byłabym ostrożna, bo gdzieś czytałam (bodajże u sroki), ze zawiera jakiś składnik, ktory wogole nie powinien znajdować sie w produktach dla kobiet w ciazy...
OdpowiedzUsuń