11 grudnia 2013

Co się dzieje??

Dzisiaj skończyłyśmy 33 tc. Mąż znowu za granicą i znowu nie ma mi kto z rana zrobić fotek. ;) W niedzielę wróci to mam nadzieję, że to nadrobimy. Co do tytułu posta... cóż nie wiem ostatnio co się ze mną dzieje. Mentalnie/psychicznie mam siły na wszystko i wszystko chce mi się robić. Każdego dnia załatwiam różne sprawy, w kółko robię kilometry autem i codziennie jest jakiś spacer. Ale od kilku dni zmuszam swój organizm, a on swoje. :( Jeszcze dwa tygodnie temu spędziłam 5 godzin biegając po mieście na piechotę i po CH. Co prawda wróciłam skonana i palce u nóg dość mocno opuchły, ale nie wyszło mi to na złe. Wczoraj miałam zakupy co załatwienia, po godzinie wymiękłam i wracałam do auta w takim tempie, że byłam bliska przekonania, że już nie dojdę do niego. Dziś rano po krótkim sprzątaniu i śniadanku pojechałam trochę za miasto do przychodni rehabilitacyjnej. Zaczęłam cykl ćwiczeń z fizjoterapeutką na macie, piłce i z taśmami. Wszystko, żeby usprawnić swoje ciało i pomóc plecom i miednicy, która ostatnio doskwiera. Po ćwiczeniach przyszedł czas na masaż, który wykonał bardzo sympatyczny pan Michał. ;) Wychodząc czułam się znakomicie, więc pognałam od razu do CH dokończyć zakupy świąteczne, jedzeniowe i prezentowe. NO WAY! Po pół godzinie idąc z dwoma siatkami, stwierdziłam, że muszę natychmiast wracać, bo inaczej będą musieli mnie wynieść. Zadyszka okropna, mroczki przed oczami i ból stawów biodrowych. No nie... Więc wróciłam i ległam na chwilę, chociaż już mnie ciągnie dalej. Trzeba posprzątać, pomyć podłogi, pojechać do rodziców, dziś wieczorem jeszcze spotkanie z koleżanką bo w sobotę szykuje się małe wspólne świętowanie. No i co mam zrobić. Idę się zdrzemnąć na pół godzinki i zobaczymy co dalej.

Noce też nie są już "normalne". Wstaję często do toalety, a po powrocie nie mogę zasnąć. Gabrysia strasznie się wierci, dziś chyba w ogóle nie spała razem ze mną, cały czas podskoki, wygibasy i inne rewolucje. Sama jestem sobie winna, nie je się czekolady o 11 w nocy! Mała dostała cukru i masz...
Poza tym budzę się o 7, najpóźniej 7.30 i koniec spania, nie mogę już zasnąć.
Trochę jestem zła, bo jeszcze tyyyle bym chciała... może jakoś dam radę.

13 komentarzy:

  1. Ojej... Lenka zawsze fika gdy kłade się do łóżka czyli gdzieś koło 22,ułoży się i śpimy tak do 9:30 :) Codziennie budzi nas narzeczony,który wraca o tej porze z pracy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. To jest nadzieja że będziecie mieli przespane nocki gdy się urodzi ;)))

      Usuń
  2. Myślę, że to wszystko jest zupełnie normalne w 8 miesiącu. W końcu nasz organizm robi wszystko podwójnie. Odpoczywaj ile potrzebujesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, ale dobrze byłoby mieć jeszcze sporo sił na wszystkie sprawy :)

      Usuń
  3. U mnie w nocy to samo, tyle że teraz budzę się o 5 rano i nie mogę spać..

    OdpowiedzUsuń
  4. I tak jesteś tak aktywna i pełna energii że tylko Cię podziwiać :) a już tak niewiele czasu Wam zostało w dwupaku ;)

    Odpocznij troszkę ;)

    http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też czułam się znakomicie i właśnie w 8 miesiącu weszłam na Górę Żar, bo wydawało mi się, że wszystko mogę:), potem jednak wylądowałam w szpitalu na tydzień, bo okazało się, że przeforsowałam, także czasem warto zwolnić tempo :) oczywiście nie jest moją intencją Cię straszyć, u mnie nic poważnego się nie stało, ale jeśli czujesz, że jesteś zmęczona, to czasem pozwól sobie na chwilę wytchnienia :))) pozdrawiam Was i dużo siły:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na górę bym się chyba nie wybrała... chociaż jak tak chodzę i noszę torby na piętro i z powrotem po kilka razy... to chyba też nie jest najlepszy pomysł...

      Usuń
  6. U mnie ze spaniem co raz gorzej, Maleństwo potrafi dawać czadu do 23 do 1 w nocy i rano od 5 znowu zaczyna. Chodzę totalnie nie wyspana ;(.
    Na pewno dasz radę zrobić wszystko co chciałaś, ale musisz już bardziej uważać na siebie. Więcej odpoczywaj, a na zakupy polecam z tragarzem ;). Ja tak na początku ciąży walczyłam z tym, że kazali mi się oszczędzać, tylko się lepiej poczułam to zaraz leciałam załatwiać co się dało i wylądowałam w szpitalu. Także, czasem warto troszkę przystopować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Cię z tym niewyspaniem...
      Mój "tragarz" kochany raz jest, a raz wyjeżdża no i trzeba samemu sobie dawać radę..

      Usuń