3 września 2013

Boli tu, boli tam :(

Ostatnie dni, a w sumie można powiedzieć tygodnie nie należą do najbardziej spokojnych.
Pomimo, że wymioty zdarzają się już naprawdę rzadko (trzy razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni), a do mdłości prawie już się przyzwyczaiłam i mam na nie małe sposoby... to męczą mnie bardzo niepokojące bóle brzucha.
Występują w dwóch wariantach: pierwszy połączony jest z twardnieniem dołu brzucha i dość silnym bólem, który nijak nie chce przejść i trzyma najczęściej od pół godziny do godziny, a drugi w którym boli umiarkowanie, ale każdy ruch sprawia dodatkowy ból po bokach, tak jakby bolały więzadła i wszystkie mięśnie podbrzusza, boli też kość krzyżowa.

Jak łatwo się domyślić, gdy zaczyna mnie boleć brzuch, ja zaczynam momentalnie się denerwować, niekiedy płakać.
Biorę magnez w większej dawce i NoSpę, pomagają, ale generalnie mam awersję do brania leków w ciąży (być może dlatego, że nasza przygoda zaczęła się od 10 dniowej antybiotykoterapii w 5 tc). No i od razu się rozklejam...
Byłam na dodatkowej kontroli u mojej lekarki, sprawdziła wszystko i wygląda dobrze, a Dzidziul podskakiwał ochoczo na ekranie. Miałam wykonać dodatkowe badania krwi i moczu, dzisiaj jadę odebrać wyniki.

No i gdzie te "miodowe tygodnie" w II trymestrze? Gdzie ten power, gdzie dobre samopoczucie i zanik wszystkich negatywnych objawów towarzyszących początkom ciąży? Szczerze, to wolę chyba jednak codziennie wymioty, niż takie silne i bardzo stresujące bóle brzucha, które pojawiają się co drugi, trzeci, czasem co czwarty dzień. Dziś nad ranem znowu się powtórzyły... mam tylko nadzieję, że nasz Skarb ma się dobrze i że nie wpływają te bóle na niego w żaden sposób...


8 komentarzy:

  1. Strasznie długo trzymają Cię te wymioty i mdłości :( Współczuję Ci też bólów brzucha, ale może Twój organizm po prostu tak reaguje na ciążę, jeśli lekarz mówi, że wszystko jest OK to znaczy, że tak jest więc się nie martw :-)
    Rzeczywiście dużo na łączy :-) Jaki kierunek studiowałaś?
    Ja chodziłam przez większość ciąży normalnie na uczelnię i z perspektywy czasu się z tego cieszę-szybciej mijał mi czas. Teraz czuje się jak jakaś kura domowa, moją jedyną rozrywką jest sprzątanie i czekanie na chłopa z obiadem ;) Muszę się za coś zabrać ale jakoś nie mam weny żeby np. pouczyć się jakiegoś języka. Ech. Coś czuję że ten 9 miesiąc będzie mi się nieźle dłużył :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo chciałam od tego roku akademickiego zacząć normalnie magisterkę, ale niestety z każdym dniem/tygodniem okazuje się, że w moim przypadku nie jest to możliwe i muszę pobyć jeszcze trochę w roli kury domowej, chociaż - szczerze? - Nawet to, nie za bardzo mi wychodzi. Dzisiaj np cały dzień przeleżałam, 4 razy w ciągu doby napady bólu brzucha połączone ze skurczem. Potem, aż strach się ruszyć. W pierwszym trymestrze codzienne wymioty i mdłości, no i tak dalej, nie dałabym rady z dodatkowymi zajęciami. Ale co do najbliższej przyszłości - zapisałam się na kursy, mam w planach jeździć na warsztaty, a co do języka - to właśnie Mąż namawia mnie na dodatkowy kurs językowy. ;) Mam szansę zrobić kilka ciekawych rzeczy, które w trakcie studiów byłyby trudne do realizacji. Zobaczymy czy podołam! Mama wielką nadzieję, że nie zabraknie mi determinacji i dobrego samopoczucia. Myślę, że ten ostatni miesiąc minie Ci szybciutko, zobaczysz. :)

      Usuń
  2. Widzę, że dużo nas łączy :) Również jestem w 5 miesiącu i również zmagam się, a raczej zmagałam z bólami brzucha. Od 7tc jestem na duphastonie, który chyba zdziałał cuda, bo ból brzucha pojawia się baaardzo sporadycznie, zazwyczaj wtedy, gdy się przeforsuję. Wymiotów i mdłości współczuję :( Mam nadzieję, że lada dzień się skończą. Bloga zapisuję w ulubionych :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. ;) Ja właśnie wczoraj dostałam receptę na Luteinę i Relanium + NoSpa i Magnez - właśnie z powodu tych bolesnych skurczów brzucha. Baaardzo chciałabym, aby to minęło, nie nawet ze względu na siebie, ale potwornie stresuje się w takich momentach o Dzidziola i to pewnie jeszcze dodatkowo nakręca ten ból. Ehhh...

      Usuń
    2. Luteina na pewno pomoże. Nie wiem jaki prowadzisz tryb życia, ale przy takich bólach wskazany jest odpoczynek, a najlepiej leżenie plackiem. Ja naprawdę bardzo, bardzo się oszczędzałam przy tych bólach. Całe dnie spędzałam w łóżku i wstawałam tylko na siusiu i krótki prysznic. To pomogło. Teraz również jestem ostrożna. Większość dnia spędzam biernie. Przy większym wysiłku brzuch się odzywa, więc staram się jak najwięcej leżeć. Trzymam kciuki za Was :)

      Usuń
  3. Wysłałam ci maila.
    Ja w ciąży z Alą byłam na antybiotykach w pierwszym trymetrze i nic jej nie dolega. Czasem terapia lekami jest ważniejsza niż jej brak, tak tłumaczył mój lekarz.
    Ja jestem przypadkiem faszerowania lekami bo długo leczyłam się zanim zaszłam w pierwszą ciążę. Łykałam leki tonami i normalni ginekolodzy łapali się za głowy jak widzieli co przyjmuję i w jakich dawkach.Kobiety z zagrożoną ciążą przyjmują do 3 tabletek luteiny, ja profilaktycznie brałam dziennie 12 plus duphaston.
    Ala urodziła się z dwiema rączkami i nóżkami. Jest okazem zdrowia i wyjątkowo bystrym dwulatkiem.
    Nie ma co na zapas się denerwować. Musisz się uzbroić w cierpliwość i troszkę poświęcić dla maluszka.
    Ja codziennie powtarzam, że niech się tylko dorośnie to jej przypomnę jak bardzo dała mamie w kość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za maila baaardzo dziękuję. :) Dodałaś mi otuchy i wiary, że to nie koniec świata. ;)
      Mi po prostu ciężko jest uwierzyć, że kiedy miejsce gdzie mieszka Maluch zaczyna tak potwornie boleć, to jemu się krzywda nie dzieje i jest to dla niego w sumie neutralne, no pomijając mój stres. Mam nadzieję, że rzeczywiście tak jest. Na maila jeszcze odpiszę. ;) A Ala jest super, cudownie że zdrowiutka i wszystko w porządku. Wierzę, że i z moim Maluszkiem tak będzie.

      Usuń
  4. O kurcze... Szkoda że tak Cię dopadają te dolegliwości..:/ Ja tez byłam przekonana że II trymestr to super-ekstra-bomba i jest to najlepszy czas w całej ciąży!
    Mnie też od początku 13 tc zaczęło ciągnąć w podbrzuszu i na początku przestraszyłam się, ale przypomniało mi się że przecież tak ma być! ;) Tam musi się rozciągnąć wszystko i już.
    Trzymam kciuki!
    Blog był chwilowo niedostępny, już wrócił;)

    OdpowiedzUsuń